Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Mój stadionowy debiut
dodano 12.09.2007
Trudno w to uwierzyć, ale będąc studentem dziennikarstwa sportowego i fanem futbolu, jeszcze nigdy w życiu nie byłem na meczu piłkarskim. Aż do teraz. Myślę, że to nie był zwyczajny debiut. Niecodziennie można obejrzeć na żywo Ronaldinho.
Dziewiątego września 2007 roku zapamiętam chyba na długo. Dlaczego? Trudno w to uwierzyć, ale będąc studentem dziennikarstwa sportowego i pasjonatem piłki nożnej, jeszcze nigdy w życiu nie byłem na meczu piłkarskim. Nigdy nie doświadczyłem atmosfery, jaka panuje podczas spotkania, nigdy nie oklaskiwałem zawodników, nigdy nie cieszyłem się z innymi kibicami ze strzelonych goli, będąc na stadionie. Aż do dzisiaj.
Myślę, że mój debiut nie był zwyczajny. W końcu niecodziennie można obejrzeć na żywo wyczyny takich gwiazd jak Ronaldinho, Kaka czy Robinho.
Tak, tak... Byłem na towarzyskim meczu USA - Brazylia, rozegranym na Soldier Field w Chicago. Jeszcze zanim dojechałem pod stadion, widać było wielu kibiców "Canarinhos" ubranych w charakterystyczne, żółte koszulki. Jednak przekrój fanów był dość szeroki, zauważyłem koszulki nie tylko reprezentacyjne, ale też prezentujące klubowe sympatie. Barcelona, Real, Chelsea, Arsenal, Liverpool, Chicago Fire, zapewne drużyny z lig brazylijskiej i meksykańskiej, AC Milan, Inter Mediolan... Chyba pierwszy raz w życiu ujrzałem aż tyle różnych trykotów. Oczywiście, nie mogło zabraknąć także Manchesteru United, którego barwy rozpoznawałem wszędzie za pierwszym razem i muszę przyznać - było ich sporo.
Na swoje miejsce udało mi się dostać dokładnie w kilka sekund przed 15:00, czyli w godzinę rozpoczęcia meczu. Spiker zaczął właśnie prezentować wyjściowe jedenastki, a gdy odczytywał składy, zdjęcia oraz nazwiska piłkarzy pojawiały się na dwóch telebimach. Trochę szkoda, że nie zrobili osobnego sektora dla kibiców Brazylii, na pewno świetnie wyglądałaby część trybuny, w której dominuje żółć. Po kilkudziesięciu sekundach z tunelu wyszły obie drużyny, powitane gorącymi oklaskami. Oczywiście większość oczu skierowane były na tego najsławniejszego i najpopularniejszego zawodnika - Ronaldinho. Potem hymny obu państw, a dalej już samo sedno, czyli piłka w grze...
Potwierdzę to, co każdy kibic, który był choć raz na stadionie, wie. W telewizji widać detale i to w sporym przybliżeniu, jednak nasze pole widzenia jest ograniczone. Tutaj sam mogłem być "realizatorem" transmisji i to ja decydowałem, co chcę widzieć. Pełna dowolność... Kapitalne doświadczenie. Wróćmy jednak do meczu...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW