Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Lotek - podatek od głupoty?
dodano 30.11.2007
Ostatnio, przechodząc przez pasaż handlowy, zauważyłam sporą kolejkę w punkcie LOTTO...
Od razu pomyślałam, że niewątpliwie dnia tego zostanie wylosowana kolosalna suma pieniędzy i jakiś szczęśliwiec będzie mógł z czystym sumieniem porzucić swoje dotychczasowe życie, powiedzieć kilka szczerych słów swojemu szefowi i do końca życia pławić się w luksusach, kupić willę z basenem i Porsche Carrera, zwiedzić cały świat, wylegiwać się na plaży w Honolulu, bądź zwyczajnie na hamaku w ogródku (w zależności od upodobań – perspektywy naprawdę są szerokie). A najprzyjemniejsza w tym wszystkim byłaby świadomość, że od tej pory życie stałoby się spełnianiem marzeń, a nie odgórnych poleceń.
I taka właśnie błyskawiczna refleksja skłoniła mnie do wysłania kuponu (a nuż wygram!), czego wieczorem oczywiście pożałowałam. I to z kolei zaowocowało kolejnymi przemyśleniami, a mianowicie zaczęłam zastanawiać się nad fenomenem tego typu gier liczbowych. Wizja szybkiego zostania milionerem przyciąga każdego dnia tysiące ludzi, którzy wierzą w swoje szczęście (podobno wiara czyni cuda). I płacą za kupony i wysyłają i znowu płacą i znowu wysyłają i znowu jedno wielkie NIC. Niektórych owo „nic” szybko zniechęca, czego doskonałym przykładem jestem ja. Są też jednak tacy, którzy regularnie grają od kilku lub kilkunastu lat z przeświadczeniem, że skoro już tyle pieniędzy w to włożyli, to wygrana w jakiś sposób bardziej im się należy – coś w rodzaju poczucia sprawiedliwości. I o ile łagodną formę takiego myślenia (niewpływającego bezpośrednio na zachowanie), jeszcze można wybaczyć, to bardzo zaniepokoił mnie przypadek moich znajomych. On – pracuje z łopatą, ona – bezrobotna, wychowuje dwójkę dzieci. Nietrudno się domyślić, że ich sytuacja materialna nie jest godna pozazdroszczenia. A tu nagle taka szansa! Wielka kumulacja! Miliony do wygrania! I zagrali. Nie jeden zakład, nie dwa, ale tyle, na ile wystraczył jej zasiłek. I co najgorsze – byli święcie przekonani, że wygrają, już snuli plany na najbliższą przyszłość, nie dopuszczali w ogóle myśli, że wylosowane cyferki mogą różnić się od tych na ich kuponach. Żyli przyszłością i już czuli się tymi „wybrańcami”, najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Ta ułuda jednak szybko ustąpiła wielkiemu rozczarowaniu – żadnych milionów się nie doczekali. I obrazili się na cały świat, bo przecież „oni tyle pieniędzy na to wydali, a tu wygrywa ktoś, kto pierwszy raz postawił zakład!” Skandal wręcz!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW