Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Polska na celwoniku terrorystów.
dodano 01.12.2006
Utarła się opinia, że nasz kraj nie był i nie jest atrakcyjnym celem dla zamachowców. Krążą nawet żarty, iż w Polsce nie jest możliwe zostawienie bomby w walizce na dworcu, bo ktoś tę walizkę ukradnie i ładunek wybuchnie nie tam gdzie trzeba. Ale czy na pewno?
Terroryści z PRL
W najnowszej historii Polski miał miejsce tylko jeden incydent o podłożu terrorystycznym. W 1981 roku, w kawiarni warszawskiego hotelu Victoria, postrzelony został palestyński terrorysta Abu Daud, który był jednym z założycieli bojówki Czarny Wrzesień, osławionej masakrą izraelskich lekkoatletów na olimpiadzie w Monachium w 1972 roku. W kierunku Dauda wystrzelono pięć kul, cztery trafiły go bezpośrednio, a piąta drasnęła turystkę z RFN. Palestyńczyk jednak przeżył. Uważa się, że tą nieudaną akcję w kawiarni Canaletto przeprowadził izraelski wywiad. Ale istnieje też teoria o wewnętrznych porachunkach ekstremistów arabskich. Był to jeden z najgłośniejszych, i chyba jedyny w krajach byłego bloku komunistycznego, zamach związany z terroryzmem międzynarodowym. Były dowódca GROM-u, gen. Sławomir Petelicki, uważa, że mimo tego incydentu Polska aż do 1989 roku nie była zagrożona zamachami. Zdarzały się porwania samolotów, ale były one raczej dziełem zdesperowanych amatorów pragnących uciec z kraju. Jedyne profesjonalne porwanie przeprowadził... milicjant z grupy antyterrorystycznej, który również zamarzył o wolności.
Z opracowań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wynika, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, na terenie PRL przebywali znani światowi terroryści, głównie arabscy. Tworzyli zaplecza logistyczne dla swoich organizacji, finansowali studia Arabom - których później wcielali w swoje szeregi, kupowali polską broń i amunicję wykorzystywaną w zamachach oraz pozyskiwali środki finansowe na swoją działalność. Wszystko to przy nieformalnym pozwoleniu polskich władz, które prowadziły wtedy nieco antyizraelską politykę. Amerykańska dziennikarka Claire Sterling w swojej książce „Sieć terroru – prawda o międzynarodowym terroryzmie” dodaje, że w całym procesie maczały palce także proarabskie tajne służby radzieckie. Polska nigdy jednak bezpośrednio nie wspierała zamachowców. Na terenie PRL, wbrew doniesieniom niektórych zagranicznych gazet, nie istniały obozy szkoleniowe. Potwierdza to wiele źródeł - od ABW po niezależnych specjalistów do spraw terroryzmu. Gen. Petelicki tłumaczy to znacznym uniezależnieniem się Ludowego Wojska Polskiego od Związku Radzieckiego. Po 1952 roku Rosjanie przestali już ufać Polakom. Na terenie PRL nie chcieli organizować obozów instruktażowych dla arabskich terrorystów, gdyż bali się dzielenia doświadczeniami w szkoleniu komandosów. Uważali, że w Polsce może to być zalążkiem partyzantki.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW