Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
POLITYCZNO-SEKSUALNE REFLEKSJE POWIELKANOCNE
dodano 25.03.2008
Poświąteczny tydzień wyjaśni zapewne, czy Zajączek przyniósł polskim politykom w prezencie zdrowy rozsądek w kwestii ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Na razie jednak polityczny, bitewny tumult wciąż trwa -
tyle, że kurz już trochę opadł i przynajmniej widać dwa obszary, o które obie strony się biją: więcej gwarancji dla polskiej własności na ziemiach włączonych do Polski po II wojnie światowej, oraz ochronę i utrzymanie statusu rodziny, jako związku heteroseksualnego, oraz jedynie uprawnionego do posiadania i wychowywania dzieci. PiS uważa, że ustawą ratyfikacyjną należy gwarancje w obu tematach wzmocnić, Platforma, że te gwarancje są zbędne, a przyjęcie traktatu bez nich ułatwi targi z Unią w innych tematach.
Obie strony sporu mają swoje racje, dla których można mieć zrozumienie, chociaż oczywiście ocenę wagi argumentów każdy obserwator tego sporu może mieć swoją. Jest to moim zdaniem klasyczny przypadek, w którym o tym, które racje są ważniejsze powinna decydować większość sejmowa. Osobiście najbardziej odpowiada mi stanowisko posłów niezależnych (Ujazdowskiego, Płażyńskiego, Zalewskiego), którzy poprą poprawki PiS-u, lecz gdy zostaną odrzucone - zagłosują za ustawą ratyfikującą w wersji rządowej. Wielu Polakom obserwującym scenę polityczną ten kolejny tumult polityczny oczywiście przeszkadza, jednak ma też dobrą stronę, skłaniając do refleksji, zwłaszcza w czasie Wielkanocy.
Moja pierwsza refleksja dotyczy gwarancji polskiej własności na Śląsku, Pomorzu, Warmii i Mazurach. Jest jednak trochę niepokoju wśród mieszkańców tych ziem, a wynika on nie tylko z pojawiających się żądań zwrotu dóbr ze strony ich przedwojennych, niemieckich właścicieli, ale także ze stanu przepisów prawa, wciąż nie do końca jednoznacznie przesądzających o utracie wszelkich praw do własności przez Niemców. Szczególnie chodzi o unikanie przez rząd niemiecki deklaracji o przejęciu i zaspokajaniu roszczeń niemieckich przesiedleńców, oraz o interpretację przepisów unijnych, o ochronie własności. A samo sedno tej refleksji jest takie, że premier Donald Tusk zamiast zabawiać się w skarżypytę, donoszącego swoim unijnym kolegom na ten wredny PiS i brzydkiego, komplikującego ratyfikację Jarosława Kaczyńskiego, mógł pójść po rozum do głowy i wykorzystać sprawę jako okazję do nacisku na rząd niemiecki, wskazując, jaką nieufność wśród wielu Polaków budzi właśnie brak wspomnianej już deklaracji w sprawie przejęcia roszczeń i jak to utrudnia oddanie przewodniej roli w Unii najsilniejszym państwom (m.in. Niemcom), do czego tak naprawdę prowadzi przyjęcie traktatu lizbońskiego.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW