"Gnijąca Panna Młoda" wcale nie odpycha
dodano 12.04.2008
Oryginalny i bardzo szanowany przez ludzi światowego kina reżyser Tim Burton, kolejny raz zachwyca nas ujęciem z pozoru ciemnego i odrażającego świata zmarłych.
Rozrywki dostarczają nam również dialogi między przejaskrawionymi postaciami, dotyczy to w szczególności rodziców pary młodej. Są oni zadufanymi w sobie, konserwatywnymi materialistami i pozorantami, których jedynym celem jest działać zgodnie z planem zakładającym powiększenie znikomego majątku. Głosu udzielają im znani, doświadczeni aktorzy: Tracey Ullman, Paul Whitehouse, Joanna Lumley i Albert Finney. Z pewnością warto zwrócić uwagę na doborową obsadę. Oczywiście w filmie nie mogło zabraknąć Johnnego Deppa i Heleny Bohnam Carter, którzy użyczają głosu głównym postaciom. Burton zastosowała także nawiązanie do różnych wybitnych postaci i filmów światowego kina szczególnie bliskich jego twórczości. Można to dostrzec, np. w scenie, w której pan Finnis Everglot myli imię Victora z Vincentem. Jest to nawiązanie do postaci z jednego z krótkometrażowych filmów Tima Burtona pt. „Vincent”. Niestety dla przeciętnego widza są to zabiegi niedostrzegalne, co utrudnia docenienie tego dzieła.
„Gnijąca Panna Młoda” jest swoistym odzwierciedleniem zamiłowań nieprzeciętnego reżysera. Po raz kolejny udowodnił nam, że jak przystało na artystę sowim dziełem zainteresować widzów każdej kategorii wiekowej. Pomimo tego, że zakończenie jest przewidywalne i mało oryginalne, film ten jest jak najbardziej godny obejrzenia. Szczególnie polecam go miłośnikom fantastycznych, surrealistycznych obrazów.
wróc do artykułów