Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Polskie Wesele na podstawie “Wesela” Wyspiańskiego
dodano 21.04.2008
Gdzieś w kraju co historię ma długą i po środku starego świata leży działy się dziwy nad dziwy i choć pewnie nikt mi nie uwierzy faktem jest historia moja. W centrum miasta wielkiego nad rzeką Wisłą ułożonego wiejska chata stoi...
Przywitany mile przez moherową starszyznę zdążył na kolejny punkt programu weselnego, występ błazna. Dyrektor zwany Ojcem wszystkich dziennikarzy przysiadł więc, zajmując miejsce w przedzie sali, aby występ dobrze zobaczyć. Po chwili pojawia się dziwna postać i mówi: „Domek mały, chata skąpa, Polska, swoi, własne łzy, własne trwogi, zbrodnie, sny, własne brudy, podłość, kłam; znam, zanadto, dobrze znam”. Ojciec rozejrzał się, nagle wszyscy znikli, więc pyta „Zacz kto?”, ujrzana postać oświadcza mu iż śni i przedstawia się jako nadworny błazen Stańczyk. Nie szczędząc słów, błazen uświadamia Dyrektora: „Zaśpiewałeś kruczy ton; tobie tylko dzwoni dzwon w głuszy pogrzebowych jęków dzwon? A słyszałeś kiedy, z wieży jak dźwięczy i śpiewa on?”, „…masz tu kaduceusz polski, mąć nim wodę, mąć.”
Kiedy już Ojciec kontrę swą Stańczykowi chciał wygłaszać, ocknął się, rozejrzał dookoła czy przypadkiem ktoś nie spostrzegł iż drzemał. Wszyscy jednak zajęci byli zajmowaniem dogodnych miejsc, odechciało mu się już błazeńskich popisów, więc starając się nie przykuć niczyjej uwagi, wyszedł z chaty. Lecz Renia chłopka prosta, ale nie głupawa. Wypatrzyła wymykającego się Ojca Dyrektora, myśląc że może z chłopem jej nowym coś knuje, pomknęła za nim. Spotkało się ich troje, przez dziwne zjawiska olśnieni, od chwili tej w pełni świadomi, że „Co się w duszy komu gra, co kto w swoich widzi snach.”.
Wiedzieli już wszystko, błędnie postąpili, brakowało im tylko pomysłu, by los odmienić. Stali tak w milczeniu chwil kilka, na co pojawia się postać ukraińskiego wilka. Nie wiedzieli co robić zdumieni, Jaruś z zaskoczenia się zarumienił, Ojciec też przybrał czerwieni, Renia zmieszana po wuja leci, on to pewno wie co to za postać i wnet z wujem tu przyleci. Andrzej wuj od razu poznał „Ktoś mi znany, ktoś serdeczny, ktoś kochany, ktoś, co groźny – dawny, stary, jak wiek cały…”, Wernychola. Ten przybył tu by sytuację uporządkować, aby dać im pomysł jak chatę odbudować, że w Andrzeja wierzył szczerze „Na jego rycerzy głos spotężni się Duch, daję w twoje ręce róg” i zniknął. Tak niewiele a wystarczyło, kiedy chłop poczuł, iż władza w jego rękach spoczywa, od razu znikła zadra do mieszczuchów. Toć on to teraz dyktować warunki będzie, głupszy od wszystkich za to od władzy rozumu mu przybędzie. Finału tego wesela nie doczekałem, bo od tego co zobaczyłem zawrotu głowy dostałem, porwałem helikopter Dyrektora i do Anglii wyjechałem.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW