Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Uważajcie nawet na kota w butach!
dodano 18.05.2009
Pierwszy sławny rzut butem odbył się w Iraku i obuwie było mierzone nie tyle na stopę schodzącego z firmamentu prezydenta G.W. Busha, lecz było plasowane w cokolwiek wyższe partie ciała przywódcy USA.
Zaskoczenie było tak wielkie, że zamachowiec zdążył cisnąć swym obuwiem stóp obojga. Irak* został sławną osobą - migiem zbudowano pomnik buta (u nas to niemożliwe, aby tak szybko załatwiono projekt i całą niezbędną dokumentację na lokalizację wraz z zatwierdzeniem planu zabudowy). Niestety, ostatnie wieści nie są budujące dla tego pomnika - już go zdemontowano (u nas takie rozbiórki trwały nawet... 45 lat). Facet zapewne przewidział, że będzie miał spore kłopoty w swojej ojczyźnie, zatem pomyślał o azylu politycznym w dalekiej (dla niego) Szwajcarii. Dlaczego tam, nie zaś w innym arabskim kraju, w którym ceni się ludzi samodzielnie i otwarcie myślących? W Libii przyjęto by go jak bohatera i z pewnością dano by mu na wychowanie oddział młodzieńców do zadań specjalnych. Na dobry początek ćwiczono by ciskanie właśnie... obuwiem. Zamiast do tarcz, grzaliby do kartonowych sylwetek znanych zachodnich polityków. Z czasem każdy miotacz zauważyłby, że znacznie pewniej zachowuje się w locie trep dociążony a to kamieniem (w ramach szkolenia), a to mocniejszym argumentem (podczas akcji).
Winowajca został uznany za bohatera przez większość Iraków*. Od sądu otrzymał wyrok półtora roku za każdy but. Owo lotne obuwie cieszy się dużym wzięciem na aukcjach - już zaproponowano 10 mln dolarów za parę. Moda na buciane (butowe?) rzuty przyjęła się już nazajutrz, kiedy to w irackich miastach, mieszkańcy zamiast obdarowywać amerykańskich żołnierzy dobrze schłodzonymi napojami, obrzucali ich dobrze schodzonym obuwiem. U nas mamy słynnego poloneza o nazwach: chodzony, łażony, w Iraku zaś mamy już takie słynne schodzone i złażone (a rzucane) buty.
Podobnie uczynili Tybeci* w Indiach, którzy celowali w portrety władców Chin. Zaskakującą obuwniczą woltę zaproponował prezydent Brazylii - kiedy dziennikarze ostro go skrytykowali, zagroził, że to... on obrzuci ich własnymi szewskimi wyrobami. Butem rzucono także w przedstawiciela największego na świecie ludu pracującego miast i wsi (azjatycki ludowy premier zachował się wspaniałomyślnie i poprosił o łaskę dla studenta z Niemiec). Wielce prawdopodobne, że to był wyrób wytworzony przez właśnie tenże wykorzystywany lud (zwykle wyzyskują kapitaliści, ale w Chinach wygląda to nieco inaczej...). Nie było się czym chwalić, zatem kontynentalni Chini* nie mieli dostępu do aż tak zajmującej informacji, którą im ocenzurowano. Może władze obawiają się, że ich lud zamiast wyrzucać stare buty na śmietniki, zechce obrzucić nimi swoich reprezentantów, aby to oni szybciej znaleźli się na śmietniku historii? Zamiast latami chodzić w tych samych butach, skrócą ich okres eksploatacji (a przy okazji rządy komunistów) i kontenery z obuwiem trafią na rynek wewnętrzny a nie na światowy, co zresztą może zachwiać bilansem płatniczym Państwa Środka.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW