Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Burmistrz Wesołej nie respektuje decyzji sądu
dodano 13.07.2008
Na posesję Jolanty i Wojciecha Gdowskich z Wesołej lada dzień mogą wjechać buldożery. Zniszczą ogrodzenie, fragment zadbanego ogrodu z prawnie chronionymi drzewami, a przede wszystkim podjazd dla samochodów.
Zdewastują nieruchomość - dorobek życia tej rodziny. Wszystko po to, by odciąć im kawałek działki w celu poszerzenia drogi dojazdowej. Po ich stronie są sądy, przeciwko – jak twierdzą -burmistrz Wesołej, który nie respektuje prawomocnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Pokrzywdzeni stworzyli Komitet
Urząd Dzielnicy Wesoła, znany naszym Czytelnikom z głośnej, absurdalnej decyzji o postawieniu przystanku autobusowego na środku wjazdu do posesji jednego z mieszkańców – zamiast na planowanym w projekcie placu przy sklepie monopolowym, nie spoczywa, w opinii mieszkańców, w procesie tworzenia kolejnych abstrakcyjnych rozwiązań. Część obywateli jest zdania, że tutejszy burmistrz Edward Kłos znajduje swoistą satysfakcję w uprzykrzaniu życia tym, którzy nie chcą poddać się wszechpanującej korupcji. Społeczny Komitet Pokrzywdzonych przez Urząd w Wesołej zrzesza coraz większą grupę mieszkańców.
Wesoła tylko z nazwy
Wesoła to miejsce pełne kontrastów. Na pierwszy rzut oka położona w lesie malownicza sypialnia Warszawy. Życie tutaj powinno upływać w spokoju, z dala od zgiełku centrum stolicy. Tymczasem już podczas krótkiego spaceru po okolicy jej część jej mieszkańców wskazuje na – ich zdaniem - wielką niesprawiedliwość, z jaką traktowani są poszczególni obywatele i ich posesje. Drogi dojazdowe, skarżą się mieszkańcy, wyglądają porządnie tylko na tych odcinkach, na których prowadzą do enklaw radnych. Część osób żyjących w Wesołej jest zdania, że zaprzyjaźnionym z urzędnikami mieszkańcom tutejszy Ratusz funduje kameralne parkingi, by ich klienci czy goście mieli ułatwiony dojazd, zwykłym obywatelom zaś serwuje wątpliwy zaszczyt posiadania pod domem przystanków autobusowych, które, nie dość, że postawione są kosztem posesji, dodatkowo utrudniają codzienne życie. Skarżą się, że tutejszy Urząd funduje im brnięcie ulicami bez asfaltu i chodnika w kurzu lub błocie, do wyboru. To tylko wierzchołek góry lodowej. Opowieści o tym, jak faworyzowani są zaprzyjaźnieni z Ratuszem mieszkańcy, można by przytaczać bez końca. W opinii mieszkańców bez umiaru i namysłu władze wyrzuciły olbrzymie środki na festyn, zorganizowany w tym samym terminie, co pierwszy niedzielny mecz polskiej reprezentacji na Euro 2008. Mieszkańcy zignorowali tę imprezę, wielu z nich do dziś jest też zirytowana faktem organizowania jej na leśnej polanie w czasie największej suszy owocującej zakazem wstępu do lasów. Jeden niedopałek podpitych wyrostków mógł ich zdaniem zniszczyć nie tylko domy, ale także Mazowiecki Park Krajobrazowy. Uważają to za skrajny brak odpowiedzialności i wyobraźni Urzędu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW