Warszawa metropolią? Rzeczywistość i przyszłość
Jest najbardziej rozpoznawalnym polskim miastem na świecie i jednocześnie naszą jedyną ponadmilionową metropolią. W kraju budzi kontrowersje, emocje i różnorakie uczucia.
Jedni – w tym naczelny socjolog miasta, Bohdan Jałowiecki – zarzucają,
że bliżej jej do miast Trzeciego Świata, niż do europejskich
aglomeracji z prawdziwego zdarzenia. Inni zaciekle bronią jej
odmienności, specyfiki, charakterystycznego i niepowtarzalnego klimatu.
Jaka naprawdę jest Warszawa? Czy ma szansę przyciągnąć miliony
turystów, czy raczej stanie się zaściankiem Europy? Ogólnie stosuje się pięć wyróżników miast Trzeciego
Świata: nieład przestrzenny, brak planów urbanistycznych, kontrast
biedy i bogactwa, gated communities, czyli osiedla za murem, bałagan i
bród. Nie da się ukryć, że w Warszawie dają odnaleźć się takie miejsca,
gdzie z okien luksusowych hoteli rozciągają się widoki na zdewastowane,
zaniedbane i śmierdzące kamienice, gdzie strzelające w niebo wieżowce
ze stali i szkła przeplatają się z gomułkowskimi pudełkami z wielkiej
płyty, gdzie obdrapane mury, pamiętające czasy Powstania kontrastują z
ultranowoczesnymi budynkami. Ale z podobnymi problemami zmagają się
wszystkie większe polskie miasta, wszędzie walają się śmieci, tynki
odpadają ze ścian, a plany przestały być aktualne dziesiątki lat temu.
Tak jest, ale czy zaniedbań urbanistycznych poprzednich pokoleń nie
można jakoś przekuć w sukces? Już wiadomo, że wiele projektów przepadło
i nigdy nie zostaną zrealizowane, m.in. zabudowa wysokimi budynkami
najbliższego sąsiedztwa Pałacu Kultury i Nauki, wiele innych zalega w
urzędniczych szufladach i prawdopodobnie nigdy nie ujrzy światła
dziennego. Gdyby jednak te, które są planowane na najbliższe lata,
zostały w pełni zrealizowane, Warszawa zyskałaby inne oblicze, miałaby
szansę stać się prawdziwą metropolią, przyjazną turystom, inwestorom i
samym mieszkańcom.
Już teraz nie brakuje budynków nowoczesnych,
przykuwających uwagę ekstrawagancją i niebanalnym kształtem, który
idealnie wkomponowuje się w otoczenie. Po 1989 roku powstało w mieście
kilka prawdziwych perełek architektonicznych (Biblioteka Uniwersytetu
Warszawskiego, Biurowiec Rodan, Zespół Szkół w Białołęce, Ambasada
Królestwa Niderlandów, Sąd Najwyższy, czy Siedziba Agory), których nie
powstydziłaby się żadna inna polska aglomeracja. Wiele z nich już teraz
uważa się za kultowe, bije od nich blask, współgrają z krajobrazem,
jednocześnie tworząc go. Miastu potrzeba więcej takich obiektów, bo
budowa samych wieżowców ze stali i szkła nie upiększy go, ani nie
urozmaici architektonicznie.