Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Instytut Pamięci Jednoosobowej
dodano 12.01.2007
Rzucanie łajnem w przeciwnika to nasz sport narodowy - już ze sporymi tradycjami i sukcesami. Rzuca się ochoczo i raźnie - każdy "czysty" jest czysty tylko do czasu. Myślisz, że nic na to nie poradzisz? Błąd! Przekonaj się.
Jestem chyba trochę za młody na teczkę. W 1989 wychodziłem z zerówki. Oczywiście, w niczym to nie przeszkodzi ewentualnym przyszłym "bulterierom" i miotaczom łajna: zawsze są ojcowie, dziadkowie, przyjaciele. Każdy z nas, jeśli dobrze poszukać, ma jakiegoś trupa w szafie/dziadka w Wehrmachcie.
Ten artykuł nie jest "przeciwko" jakimkolwiek instytucjom. Nie bronię w nim biskupów, ani nie celuję nim w nikogo. Ten artykuł jest dla mnie. Dla człowieka, któremu teczki i brukowce obrzydły już do reszty - dla obywatela zatrutego nienawiścią, agresją i przeterminowanymi świństwami.
Jak już wspomniałem, obrzucanie ludzi syfem to nic nowego, i ani trzecia, ani czwarta RP nie wynalazły tego popularnego sportu. Można chyba śmiało powiedzieć, że w zbieraniu "kwitów" i zarzutów przeciwko komukolwiek poprzedni ustrój jest wciąż niedoścignionym wzorem - skoro to, co udało się w archiwach UB i SB zgromadzić, do dziś służy jako pierwszorzędna amunicja w brudnych rozgrywkach.
Jest jednak jedna, ogromna różnica. Dawniej te wszystkie "trujące" historie dało się zrównoważyć, zagłuszyć opowieściami o ludziach silnych, mądrych i dobrych. Te historie - nielegalne, tłumione przez oficjalną propagandę, i dlatego właśnie takie ważne i pożądane - pozwalały mieć nadzieję. Dookoła roiło się od drani i "życzliwych" - ale pojawiały się też (spontanicznie i po kryjomu powielane) legendy: Popiełuszko, Wyszyński, Solidarność.
Dzisiaj - mimo wolnych mediów, przezroczystości i o wiele większego dostępu do informacji - sytuacja jest może nawet bardziej niezdrowa. Pewnie, że ciężko dziś o naprawdę wielkich drani - i że żyje się łatwiej, kiedy nie trzeba podejrzewać sąsiadów o "życzliwość". Ale jednocześnie brakuje opowieści o Prawdziwych, Dobrych Ludziach.
To naprawdę jest problem. "Newsy" robi się najłatwiej o drobnych oszustach, erotomanach i dziadkach w Wehrmachcie. Afery i skandale sprzedają się wyśmienicie. Ciągle więc są w obiegu trujące, wredne treści. Bez pozytywnych historii, łatwo się nimi zatruć. A stąd już niedaleko to nieuleczalnego pesymizmu, "Onizmu" i tumiwisizmu.
Myślałem intensywnie o tym, co da się zrobić, żeby jakąś dawkę opowieści "ku pokrzepieniu serc" sobie zapewnić. Oto efekty:
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW