Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Dopłaty, podatki, afera - HAZARD!
dodano 08.10.2009
"Afera hazardowa" rozkwita, pojawiają się nowe wątki, padają pytania trudne dla polityków rządzącej partii, a udzielane odpowiedzi prowokują do pytań następnych. Jednak jakoś bez pytań i bezrefleksyjnie za początek "afery" przyjmują wszyscy akcję podsłuchową CBA, z której materiały okazały się obecnie zdetonowaną miną. Tymczasem na logikę początek afery musiał być jeszcze wcześniejszy: coś, lub ktoś spowodował, że CBA podsłuchy założyło - chyba że przyjmiemy absolutnie spiskową hipotezę, iż prominentni politycy rządzącej partii są permanentnie przez CBA podsłuchiwani.
Jeżeli jednak ktoś CBA zainspirował, a nawet ukierunkował (co zresztą nie jest zarzutem - a nawet wręcz przeciwnie), to na pytanie kto, a przynajmniej kto miał ku temu motyw - jest całkiem sensowna i logiczna, aczkolwiek domyślna odpowiedź, związana z tym, co jest sednem "afery": z tzw. "dopłatami", czyli po prostu ekstra podatkiem płaconym już od roku 1994 przez klientelę Totalizatora, a mającym być płaconym (wg projektu nowelizacji ustawy "hazardowej") także przez klientów innych podmiotów, działających na tym rynku.
Otóż od wielu lat, kolejne zarządy Totalizatora Sportowego łącznie z obecnym, zabiegały o wyrównanie obciążeń podatkowych, podmiotów działających na rynku hazardu w Polsce. Zabiegały całkiem słusznie - znacznie większe obciążenia podatkowe Totalizatora, niż innych podmiotów, stawiają tą Spółkę w trudniejszej sytuacji w walce o klientów. Chyba nikomu innemu, aż tak bardzo na tym nie zależy.
Wprowadzeniu "dopłat" do gier liczbowych piętnaście lat temu sprzeciwiał się ówczesny zarząd Totalizatora, jednak kolejne, uznając dopłaty za zło nie dające się odkręcić - postawiły na wyrównywanie szans poprzez wprowadzenie dopłat, także w innych formach hazardu. Zawsze to łatwiej przekonać rząd i Sejm, a zwłaszcza ministra finansów, do zaakceptowania dodatkowych wpływów do budżetu (przynajmniej "na oko" - bo przecież trwa też dyskusja, czy większe stopy opodatkowania wpływów podatkowych nie zmniejszają), niż mu te wpływy ograniczać. Kolejne zarządy Totalizatora są - chyba nikt nie ma wątpliwości - zarządami z nadania partyjnego (inaczej minister Drzewiecki nie mógłby załatwiać pracy w Totalizatorze córce znajomego), co oznacza po prostu tyle, że osoby wchodzące w ich skład są jakoś powiązane z ludźmi "wierchuszki" rządzącej partii. Taki układ personalny działa jednak w dwie strony i być może właśnie w tej sprawie impuls wyszedł od zarządu Totalizatora w "górę". Impuls, by powstrzymać działania konkurencji zmierzające do wyeliminowania dopłat z projektu nowelizacji ustawy "hazardowej". Przy okazji, być może, z wyrównaniem jakiś wewnętrznych personalnych porachunków - tyle, że nie przewidziano rozmiarów wywołanej eksplozji.
Zostawmy jednak te dywagacje tym, którzy mają lepszy dostęp do informacji, a zastanówmy się nad sensownością dopłat, oraz rzućmy okiem na opodatkowanie rynku hazardowego (wartego w ubiegłym roku wg ekspertów 17 miliardów złotych, a w tym już jakieś 20).
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW