Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Rozważania o holly - czasach współczesnych
dodano 14.02.2007
Martwica wywołana nadmiarem miłości brzmieć może niewyobrażalnie, w hollyświecie wszystko jednak jest możliwe.
Czy świat bez miłości rzeczywiście byłby światem martwym?
Powoli zbliża się do okna. Jej zawahanie i niepewność słuszności wykonywanych czynności wprawny obserwator wyczułby w delikatnym drżeniu powiek, jednak wy, jako osoby zupełnie jej obce, moglibyście fakt ten całkowicie pominąć. Jedyne, co prześwituje przez cienką, organtynową taflę firanki to jarzeniowe światło ulicznej latarni. Jest noc i próżno szukać na ulicy żywego ducha. Wszyscy zdają się buszować w swoich własnych sennych niebach. Wszyscy, prócz niej, wystraszonej, stojącej w oknie, o szybach tak przeraźliwie nieprzejrzystych, że doskonale odbijających, spływające powoli po jej bladych policzkach, łzy. Ona właśnie zapamiętuje świat w jego rzeczywistej postaci, to znaczy bez fałszu, obłudy, drobiazgowości – bez żywego ducha , a tym bardziej człowieka.
Świat bez miłości to świat cudowny
Ileż to razy podobne słowa padały z ust odchodzących od zmysłów kochanek, zrozpaczonych żon, które, w chwilach absolutnej desperacji, w tym właśnie znajdowały ukojenie dla swoich, po raz kolejny wystawionych na próbę, serc. Głupie, miłość utożsamiały z czymś więcej niż jednym wyrazem, dwoma sylabami, czy sześcioma literami. Omotane współczesną ‘pasją kochania’ doszukiwały się w niej czegoś więcej, co śmiały określać mianem ‘prawdziwości’! Doprawdy żałosne i godne publicznej pogardy są tego typu herezje. Nie ma bowiem na świecie dwóch wyrazów bardziej sobie przeciwstawnych niż miłość i realizm, będących ze sobą w relacji nie tyle jak pies z kotem, co bardziej jak detrytus z pożerającą go pierścienicą – zwierzęciem generalnie pożytecznym, ale właśnie dlatego, że niniejsze roślinne szczątki POŻERA. Kochanie też pożera. Jest, co gorsza, na tyle zachłanne, że nie zadowala się jedynie sercem. Ot organ jak każdy inny – dwie komory, dwa przedsionki, zastawki, i inne drobiazgi, można by w sumie w imię uczucia poświęcić, tylko że ono chce nieustannie więcej. Po fazie mięśniowej przechodzi w nerwową, ogarniając umysł. Oto i faza najbardziej nieprzyjemna nie tyle dla ofiary, co dla otoczenia. Jest ono bowiem świadkiem upadku istoty, co gorsza, świadkiem biernym. Widzi człowieka konającego i do tego przekonanego o wyższości swej śmierci nad innymi, widzącymi sens poświęcenia w tak zwanym pełniejszym życiu. Na koniec, nie doczekawszy go, umiera. I koniec. Zgasło: kolejne życie, kolejne serce, kolejne marzenie, kolejna dusza, kolejny, mały, jednoosobowy świat. Podsumowując, czy bardziej europejsko ‘to sum up’, to nie brak miłości zabija świat, to jego nadmiar jest przyczyną rychłego końca ludzkiej cywilizacji!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW