Start
Profil
Pino quizy
pino gry
o pino
Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie

Co z tą pracą?

Autor: marcin7
dodano 09.08.2008
Co z tą pracą?

Czyli impresje o pracy w Polsce.


Janek (szef knajpy) był twardym, a zarazem wyluzowanym „mężczyzną marlboro” – a przynajmniej za takiego chciał uchodzić w oczach wszystkich, co wychodziło mu raczej słabo. Chyba, że chodziło mu o tych „mężczyzn marlboro”, którzy umarli na raka. Znany był z tego, że lubił wypocząć i pojechać na wakacje nie informując o tym nikogo, nie wspominając o wypłaceniu gaży dla pracowników. Raz zrobił sobie miesięczną wycieczkę do Nie wiadomo Gdzie, zaś cała załoga została bez pieniędzy i bez pracy. Rano zamknął knajpę i wyjechał. Miałem okazję przekonać się o jego nieodpowiedzialności i chyba po prostu bezmyślności, gdy bez mrugnięcia okiem „nakazał” zaryzykować zdrowie klientów swojej knajpy. Pewnego dnia postanowiłem poszukać sprawcy potłuczonych butelek, poprzegryzanych kartoników z sokami i notorycznie kradzionych paluszków. Sprawca sam mnie znalazł, skacząc mi na nogawkę – był to sporych rozmiarów szczur. Szefa poinformowałem o śladach szczurzych zębów odciśniętych w znajdującym się w stosownym naczyniu cukrze – ten spokojnym i opanowanym, a jednocześnie wyrażającym zadziwieniu z powodu mojego nieukrywanego szoku, tonem oświadczył, że mam ów cukier podać klientom…
Coraz częściej wpadał stary skład pracowników knajpy, dziwiąc się, że w ogóle mamy piwo i zakładając się o to, ile jeszcze wytrzymamy.
Wszystko szło jeszcze w miarę sprawnie do momentu wypłat, kiedy „okazało się”, że wszyscy mamy manka - co było ponoć sprawdzoną praktyką szefa na pokrywanie strat knajpy: Jedna z dziewczyn się popłakała – miała sporo długów i mamę na utrzymaniu… Połowa ludzi się zwolniła, zaś ja straciłem wszelkie nadzieje co do przyszłości w tym klubie. Nie wypłacono nam procentu od sprzedaży alkoholu, mimo, iż było to zagwarantowane w umowie. Jak mówił szef: jesteśmy rodziną, odpowiedzialność ponosić musimy wspólnie. Rodzina rodziną, ojciec po wszystkim pojechał na wakacje.
Pierwsze koty za płoty, pomyślałem - może to pomyłka, czasem można źle trafić. Drugim pracodawcą był Pan Tadek vel Tadeczek czyli bliżej niezidentyfikowana postać, mały, ryżawy trzydziestoparoletni facecik przypominający cinkciarza lub bazarowego biznesmena. Były student europeistyki w Krakowie.
Przy pierwszej naszej rozmowie wszystkie śrubki wypadły mu z dłoni, mówił nerwowo i cały czas zgrywał chojraka, rozkraczając nogi to znów je łącząc w jakichś całkiem niepotrzebnych nerwowych spazmach. Tadek lansował przysłowiowy zapierdol, jednak wiedziałem, że pracując u niego, będę mógł opłacić kolejny semestr studiów. Mogłem zapomnieć o wszelkiej dekadencji i fajeczkach na Plantach. Oddając się rannemu chodzeniu po dachach obserwowałem budzące się miasto, rozcierałem zziębnięte ręce i słuchałem jak to „jebane urzędasy wchodzą do ciepłych biur a sekretarki z ochotą obciągają swym szefom”. Wszystko to było dla mnie całkowicie nowe i obce. Wiedziałem, że i tak mam programowo przechlapane: moje ręce nie przypominały szpachli, nie kląłem co drugie słowo a na dodatek jeszcze coś tam studiowałem. Pewnie pedał, student, lub co najgorsze - „inteligent”. Męczyło mnie udawanie rasowego budowlańca, męczyły mnie ich żarty. Nie wychodziło mi to zupełnie i wszyscy to widzieli, ale nie przyszedłem się tam zwieszać, lecz zarabiać. No i zarabiałem. Zaczynaliśmy o 5 rano, pracowaliśmy na dachach w zimie, nosząc pustaki, układając stalowe maszty odbiorcze na krawędziach dachów. Pracowaliśmy bez żadnych zabezpieczeń. Tadek stwierdził, że robota z szelkami zabezpieczającymi będzie szła za wolno. Dlatego czasem, aby nie spaść z oblodzonego dachu, po prostu trzeba było się czegoś trzymać. Marzliśmy cholernie, praca w grudniu przez 10 godzin dziennie podczas zwiewającego cię z dachu wiatru ze śniegiem, dawała nam sporą dawkę motywacji do zmian w swoim życiu. Każdy z nas miał jednak dobry bodziec, a było nim obiecywane 13 zł netto na godzinę.
   Co z tą pracą? - zobacz źródło wróc do artykułów
 
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
Aby dodac komentarz należy się zalogować.
 
REKLAMA
 
UŻYTKOWNIK: marcin7
avatar

O mnie
W serwisie od:
09.08.2008
Dodaj do znajomych

 
INNE OD marcin7
 
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
05.06.2011 12:48:34
25.03.2010 17:06:53
21.03.2009 22:02:49
12.07.2009 15:45:01
zobacz więcej
 
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
21.09.2009 10:24:34
02.06.2009 19:31:08
09.06.2009 18:03:13
27.04.2009 18:23:22
 
zobacz więcej
 
Społeczność Witamy w serwisie Pino.pl. Nasz serwis to

nowoczesny portal społecznościowy

w pełni tworzony przez naszych Użytkowników. Dołącz do naszej społeczności. Poznaj świetnych ludzi, kontaktuj się z nimi, baw się rozwiązując quizy, graj w gry, twórz własne blogi, pokazuj swoje zdjęcia i video. Pino.pl to serwis społecznościowy dla wszystkich tych, którzy chcą świetnie się bawić, korzystać z wielu możliwości i poznać coś nowego. Społeczność, rozrywka, fun, ludzie i zabawa. Zarejestruj się i dołącz do nas.
Pino
Reklama
O Pino
Polityka prywatności
Pomoc
Regulamin
Blog
Reklamacje
Kontakt
Polecane strony
Darmowy hosting
Playa.PL - najlepsze gry
Filmiki
Miłość
Prezentacje