Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Człowiek i jego samochód
dodano 06.03.2007
Każdy, kto ma samochód ubezpieczony od OC, NW i AC będzie wiedział, o czym mówię. Ubezpieczenie AC polega na tym, że w przypadku „choroby” naszego auta zgłasza się szkodę do zakładu ubezpieczeń, który kwalifikuje - co do wymiany, a co do naprawy.
Warsztaty naprawcze konkurują o klienta, który przyprowadzi do nich taki samochód. właściciel auta jest w nich witany z otwartymi ramionami i nikomu nie przychodzi nawet do głowy pytać go o pieniądze, natomiast po zakończeniu naprawy – po sprawdzeniu stanu samochodu, odjeżdżamy czule żegnani przez serwis warsztatu (a co - pomarzyć nie można?), a zapłaty dokonuje za nas zakład ubezpieczeń.
Nikt nikomu nie robi tu łaski, właściciel warsztatu nie mówi o heroizmie, poświęceniu itp., nie udaje, że nas nie widzi, nie rzuca się, ani nie obraża, nie strajkuje, nie dyskutuje o kanonach zawodu czy kodeksie etyki, a co najważniejsze – w ogóle nie musi być Judymem – po prostu za dobrze wykonaną pracę dostaje godziwe wynagrodzenie, a zdobywając z czasem markę i mając więcej klientów zatrudnia więcej fachowców i poprawia swój stan posiadania. Ale wiadomo – auta kochamy wszyscy .
Zupełnie inaczej jest z chorobą człowieka. Wie to każdy, kto chorował i zetknął się z naszą służbą zdrowia. Niby wszyscy płacimy składki na ubezpieczenie zdrowotne, bo nawet za bezrobotnych płaci je urząd pracy, ale kiedy zdarzy się nam zachorować – pozostaje właściwie tylko liczyć na opatrzność oraz, że szczęście nas nie opuści, a przede wszystkim na sumienie i dobroć lekarzy i pielęgniarek, bo zewsząd przecież od dawna słyszymy, że nasza służba zdrowia praktycznie pracuje za darmo, a wyposażenie większości szpitali i placówek urąga wszelkim standardom (dość przypomnieć sobie te zdarzające się czasami zalecenia, aby przynieść potrzebne lekarstwa czy środki opatrunkowe ). Charakterystyczne, że od lat wszyscy, a zwłaszcza władze, z głęboką troską mówią o koniecznych reformach służby zdrowia, ale dziwnie jakoś zawsze sprowadza się to do zmiany szyldów na frontonach szpitali i innych placówek, zmianą ich podporządkowania, zamieszaniem z obsadą nowo tworzonych przy tej okazji stanowisk i kolejną podwyżką świadczeń płaconych przez całe społeczeństwo na rzecz opieki zdrowotnej tj. składki na ubezpieczenie zdrowotne, przy czym już w momencie wprowadzenia tej podwyżki kolejny minister zdrowia zbolałym, ociekającym troską o nasze zdrowie głosem, jak sekretarz w najlepszych czasach PRL u mówi nam w telewizorze – że to i tak niestety nie wystarczy, bo potrzeby tej służby są niestety znacznie, znacznie większe. Czyli ile byśmy nie płacili, to i tak nie nastarczymy. Lekarze i pielęgniarki też nigdy prawie nie otrzymują podwyżek z racji większych obciążeń społeczeństwa , a przecież każdy normalnie myślący człowiek przyzna, że płacenie opiekującej się chorymi, odpowiedzialnej za nasze zdrowie i życie pielęgniarce, nie mówiąc już o lekarzu - grubo poniżej średniej krajowej urąga wszelkim standardom, sumieniu, poczuciu przyzwoitości i rozsądkowi każdego z nas – z wyjątkiem oczywiście rządzących. Ci bowiem w naszym kraju, niezależnie od opcji politycznej, z której się wywodzą, mają dziwną właściwość – w momencie objęcia władzy zaczynają inaczej myśleć, widzieć i czuć. Odtąd wszystko widzą podobno z innej perspektywy, a myślą tylko z głęboką troską o nasz los (o siebie jakoś nigdy się nie martwią), traktując całe społeczeństwo jak małe, głupiutkie i niedoświadczone dzieci, błądzące we mgle, które trzeba pilnować, żeby nie zrobiły sobie krzywdy. Receptę zawsze mają jedną – potrzeba czasu (dla nich), cierpliwości (dla nas), no i oczywiście pieniędzy, pieniędzy , pieniędzy.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW