Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Kto w Nadwiślańskim Kraju może bezkarnie krytykować?
dodano 02.08.2010
Czy można ufać naszym niezawisłym sądom? Zwłaszcza najniższych instancyj?
U brzegów Wisły, nasz niezawisły a jednoosobowy sąd, uznał winę dziennikarza, gdy ten opisał wyczyny pewnej, coraz bardziej (za)wziętej, pisarki ujawniając jej inicjały. Pani przekonywała sędziego, że ma tak charakterystyczne inicjały i zajmuje się tak specyficzną działalnością (książki z dziedziny księgowości komputerowej oraz wykłady na znanej nadmorskiej uczelni), że ujawnienie nawet już tylko takich danych godzi w jej dobre (ba, ona jest przekonana, że w świetne) imię, o którym jednak zapomniała, pomawiając człowieka o posiadanie dodatkowego konta, z którego to rzekomo (pod innymi danymi osobowymi) uporczywie i dość nieelegancko ją obrażał.
To na jakiej podstawie prawnej, pod koniec lipca, media zamieściły artykuł pt. „Oszust nabiera ludzi na zmarłą matkę i chorą siostrę”, w którym opisano chłopaka o rzadkim imieniu Ariel, który przekonująco łkając, wyłudza pieniądze, przy tym opowiadając o swojej obłożnie chorej siostrze i o właśnie zmarłej matce (zamiast chorej siostry ma zdrowego brata, zaś matka, dzięki Bogu, ma się dobrze, choć jest rozżalona na synka z oczywistego powodu)? Ponieważ ów Ariel mieszka w Goleniowie (co także podano), przeto jest łatwo identyfikowalny, i co – można podać media o zniesławienie i naruszenie dobrego imienia tego zagubionego chłopca? A może mec. Łokietkowski* zajmie się jego godnością osobistą i wystąpi o zadośćuczynienie w wysokości 20 tys. zł (bo taką ofertę złożył dziennikarzowi w sprawie swojej klientki)? Prawdopodobnie ani Ariel, ani nikt z mediów nie będzie ciągany po sądach, w przeciwieństwie do dziennikarza, który opisał dziwne i godne napiętnowania zachowanie pisarki, która ponadto powinna we właściwy sposób kształtować charakter nauczanych studentów.
Ale ten Ariel to choć skłamał i oszukał! Zatem złamał prawo, lecz cóż można powiedzieć o następnym przykładzie…
Cóż zatem można powiedzieć o policji, o „Gazecie Wyborczej” i o jej dziennikarce? Kilka dni temu, w artykule „Seks w komórce księdza” podano do powszechnej wiadomości, wielce bulwersującą wiadomość – „Paweł L., wikary z parafii pod wezwaniem Chrystusa Króla na Błoniu stał się przestępczym celem nie bez powodu. Duchowny spotykał się z kobietami i uprawiał z nimi seks. - Najczęściej w sutannie - ujawniają policjanci. - Na dodatek uwieczniał te chwile aparatem fotograficznym i telefonami komórkowymi”. Ten ksiądz, choć postępował wielce nieetycznie, padł ofiara szantażystów oraz… władzy (policja, media), która go dokumentnie społeczeństwu zadenuncjowała! Policja nie powinna przekazywać poufnych informacji mediom, choć oczywiście media, uzyskując materiały (ale legalnie!), miałyby prawo opisać to wydarzenie. A przecież formalnie nie jest przestępcą! Aby nie było już żadnych wątpliwości, to podano także nazwisko proboszcza owej parafii, który nic nie wiedział o kłopotach swego wikarego. Jakie odszkodowanie powinien otrzymać wikary za naruszenie jego godności osobistej? Są jakieś propozycje?Ten przypadek powinien być zbadany przez komisję etyki policyjnej i dziennikarskiej!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW