Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
PiS? Nie, dziękuję!
dodano 09.10.2010
Felieton napisany ze względu na zbliżającą się rocznicę ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.
Zanim przejdę do konkretów, chciałabym zaznaczyć, że niniejszy felieton nie ma na celu przekonywania nikogo do moich poglądów. Nie zależy mi na tym, by nawracać kogokolwiek na swój światopogląd, zwłaszcza, że zdecydowana większość społeczeństwa nie posiada skłonności do zmieniania przekonań pod wpływem czyjejś wypowiedzi (znam to z autopsji, wiecie?). Artykuł, który oddaję w Wasze ręce, nie ma być żadnym manifestem, punktem zwrotnym w mojej twórczości ani odkrywczym “błyskiem”. Absolutnie nie wolno go też uważać za ukłon w stronę którejkolwiek z partii parlamentarnych.
Piszę ten tekst tylko dlatego, że chcę wyrzucić z siebie myśli i emocje, które towarzyszą mi od dłuższego czasu. Przez ostatnie pół roku unikałam jak ognia wypowiadania się na tematy polityczne, ograniczając swoją twórczość do tematyki kulturalnej, historycznej i życiowej. Teraz jednak chciałabym się “oczyścić” z tej “negatywnej energii”, która przez ostatni rok nagromadziła się w moim wnętrzu. No, po prostu chciałabym się wykrzyczeć i uświadomić innym ludziom, że nie lubię partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość.
Był czas, kiedy wydawało mi się, iż PiS jest najmniejszym złem ze wszystkich partii mających wpływ na polską politykę. Jako gimnazjalistka pokładałam swoje nadzieje w Lidze Polskich Rodzin (ach, ten plan Zero Tolerancji dla Przemocy w Szkole!), lecz gdy to ugrupowanie zupełnie straciło władzę, pozostało mi już tylko Prawo i Sprawiedliwość. Oczywiście, nigdy nie byłam miłośniczką tej formacji, jednak uznawałam ją za jedyną mającą szansę na sukces alternatywę dla Platformy Obywatelskiej (partii, która zawsze przerażała mnie - i nadal przeraża - swoim euroentuzjazmem oraz liberalizmem obyczajowym). W 2005 roku, kiedy byłam przemądrzałą 14-latką o zainteresowaniach politycznych, zachęcałam dorosłych ludzi, żeby w wyborach prezydenckich głosowali na Lecha Kaczyńskiego (albowiem LK, w przeciwieństwie do Donalda Tuska, jawił mi się jako konserwatysta).
W latach 2007-2009, kiedy byłam wierną słuchaczką Radia Maryja i częstą czytelniczką “Naszego Dziennika”, zgadzałam się z promowaną w tych mediach opinią, że chociaż Prawo i Sprawiedliwość jest ugrupowaniem niedoskonałym, to stanowi mniejsze zło od PO. Temu poglądowi byłam wierna jeszcze po zaprzestaniu korzystania z mediów o. Tadeusza Rydzyka. I chociaż moimi ulubionymi formacjami politycznymi były ugrupowania nacjonalistyczne (najpierw Narodowe Odrodzenie Polski, a później Polska Partia Narodowa, z którą nawiązałam współpracę polegającą na publikowaniu wierszy i artykułów w tygodniku “Tylko Polska”), uparcie trzymałam się tezy, iż PiS jest dla Polski mniejszym zagrożeniem niż PO.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW