Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Od inkwizycji do psychiatrii – niechciana prawda (2)
dodano 17.01.2011
,,Używanie kija może odbywać się w służbie miłości. Pasterz potrzebuje kija przeciwko dzikiej zwierzynie, przeciwko rabusiom, szukającym łupu. Również kościół musi używać kija, bo dopiero wtedy ludzie pójdą za swoim Panem...”
Powyższe słowa nie są ani antyklerykalnym dowcipem, ani średniowieczną przeszłością. Wypowiedział je w czerwcu 2010 roku na placu św. Piotra przed 15 tysiącami wsłuchujących się księży nie kto inny, jak obecny papież kościoła katolickiego, Benedykt XVI...
Porównanie historyczne dwóch narzędzi systemowych: psychiatrii i inkwizycji miało Czytelnikowi w pierwszej części niniejszej publikacji zobrazować, jak identyczną funkcję spełniają obydwie te instytucje pod względem uzurpowania sobie "prawa do nieomylności" i jak podobna jest ich konstrukcja. Na przestrzeni lat formy ich działania ulegały i ulegają oczywiście ciągłym "modyfikacjom", bo im więcej społeczeństwo wie(działo), tym trudniej wmawiać mu jakieś zabobony i nimi straszyć (np. „ciemnymi mocami”). Metody działania dopasowywano więc tak, aby odzyskiwać i umacniać co jakiś czas tracone poparcie społeczne; dzisiaj też nikt by nie uwierzył księżom, wygłaszającym z ambony w ogłoszeniach parafialnych, że Kowalska czy Kowalski są odpowiedzialni za powodzie w Polsce, czy huragany w Stanach i za to zostaną jutro spaleni na stosie... I raczej byśmy księdza przegonili z tej ambony, że od rzeczy mówi, niż poszli na drugi dzień kibicować przy podpalaniu stosu, nieprawdaż?! Ale jak już Pan Doktor mówi, że ktoś jest „niebezpieczny dla otoczenia”, to jego słowa są dla większości... ,,święte’’, bo przecież z dziada pradziada wiadomo, że człowiek medycyny to coś wyjątkowo dobrego i funkcja ta budzi niemal bezgraniczne zaufanie społeczne.
W przypadku psychiatrów nikt nie zastanawia się więc, czy rzeczywiście stoi za tym wiedza medyczna, czy raczej jakieś "jasnowidztwo"? Bo np. kierowców samochodów itp. nikt nie zamyka w psychiatrii pomimo tego, że na całym świecie zabijają w wypadkach komunikacyjnych masę ludzi, przez co teoretycznie rzeczywiście można uznać ich za niebezpiecznych dla otoczenia!
"Kontrola była" i wszystko ma... "swój prawny porządek"
Kiedy człowiek okresu oświecenia (1688-1789), zwanego też "wiekiem rozumu’", przestał wierzyć, że maltretowani i mordowani przez inkwizycję to "niebezpieczni dla otoczenia’’ i że nie są oni winni ani klęskom żywiołowym, ani problemom głodu, chorób, nieszczęść, śmierci itd., itp., a palenie na stosach stawało się ze względu na rosnący sprzeciw społeczny coraz bardziej niewygodne, procedurze tej musiano zaprzestać. Tymi samymi ludźmi "zajęła się" już od 1656 roku ukonstytuowana i sfunkcjonalizowana nowa "gałąź medycyny", psychiatria. Społeczeństwu nie wmawiano, jak do tej pory, że pojmani mają kontakt z ,,ciemnymi mocami’’ i mogą sprowadzać klęski, teraz ich ,,niebezpieczeństwo’’ miało polegać po prostu na tym, że... mogą nas zabić! Manewr sprytny, bo ludzie mordowania się wtedy bali tak samo, jak i dzisiaj, takie usprawiedliwienie stało się więc praktycznie uniwersalne czasowo.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW