Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
"Kryształy żywiołów" - fragment drugi
dodano 26.01.2007
Kiedy Thourus wszedł po schodach na piętro tawerny, na dole wciąż trwała sielska zabawa. Wesoła i szybka muzyka wręcz zachęcała do tego, by przyłączyć się do ludzi tańczących tam w głównej sali. Jednakże on miał jeszcze jedno spotkanie tej nocy…
Szedł ciemnym korytarzem, który nie był oświetlony żadną lampą czy świecą, pewnie z powodu oszczędności (względnie skąpstwa) właściciela karczmy. W tym leżała przyczyna tego, że Thourus znalazł swój pokój głównie dzięki temu, że pamiętał kolejność drzwi, które były wejściem do niego. Otwierając je kluczem przemknęła mu przez głowę myśl, że gdyby mógł posługiwać się magią ziemi, to wystarczyłby prosty czar, aby sprawić, że jego wzrok łatwo przeniknąłby mrok.
Wchodząc do pokoju został zaskoczony taką samą ciemnością jak na zewnątrz. Było to o tyle dziwne, że przecież zostawił na stolę zapaloną jedną świecę. Teraz zaś była zgaszona.
Zamknął za sobą drzwi, a następnie podszedł do stołu i wyciągnął z sakwy, podczepionej do pasa, mały czarny, podłużny przedmiot. Jeden jego koniec, w którym był niewielki otwór, przystawił do świecy i zacisnął rękę na tej rzeczy. Z dziury wyleciał płomyk, którym zajął się knot, dzięki czemu po chwili w pomieszczeniu było o wiele widniej, a Thourus mógł od razu dostrzec, że nie jest sam…
Na łóżku, pod przeciwległą do biurka ścianą siedziała odziana w czerń osoba. Nie można było o niej powiedzieć nic ponad to, że jest szczupła i niewysoka, a to dlatego, że jej twarz ukryta była za maską, a na głowę był nasunięty kaptur. Maska odbijała wszystko jak lustro i nie było w niej żadnych szpar na oczy czy usta. Thourus wiedział, że jest zrobiona ze specjalnego szkła, na które patrząc z jednej strony widzi się wszystko to, co poza nim, a z drugiej strony nie dostrzega się nic, prócz odbicia. Technika wyrobu takiego szkła pochodziła z wyspy Slmen będącej kolonią Krigii i jedynie tam można było je zakupić, jeśli się miało dość złota…
Widząc naglę tą postać Thourus przeczesał nerwowo swoje włosy koloru pszenicy. Choć wiedział, że Cień, jak nazywano tego człowieka, jest po jego stronie, to nigdy nie nauczył się spokojnie przyjmować jego pojawiania się bez najmniejszego szelestu. Z tego właśnie byli znani w Miramavie Ukryci – ludzie ćwiczeni w maskowaniu się, kradzieży i zabijaniu, nie będąc spostrzeżonym. Po zakończeniu swojego treningu, podlegali tylko osobom wyznaczonym przez Władcę Miramavu i jemu samemu. Także tylko on miał prawo poznać prawdziwe imię oraz ujrzeć twarz jednego z Ukrytych, gdyż ci zawsze ukrywali swoje oblicza za maską…
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW