Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
DEMOKRACJA - dynamit w rękach ludu
dodano 23.04.2007
Stany Zjednoczone nazwane przez jednego ze swoich prezydentów „najsprawiedliwszym, najbardziej postępowym, najbardziej honorowym i najbardziej oświeconym narodem świata” od ponad 200 lat zaangażowane są w proces „poszerzania granic demokracji".
Tak głosi dominująca w naszej kulturze legenda, której prostotę i piękno – dzięki gorliwemu zaangażowaniu menedżerów kultury – nauczyliśmy się kochać bardziej niż szanować i poznawać fakty historyczne. Wątpliwą korzyść daje jednak społeczeństwu wykształcenie, za sprawą którego łatwiej jest wierzyć niż rozumieć. (1)
Demokracja w naszej kulturze ma bardzo przewrotne i iluzoryczne znaczenie. Jak do tej pory bardziej sprawdzała się w roli militarnego sztandaru, niż utopijnej idei oświeceniowej zrodzonej z racjonalnego przekonania, że dążenie do wolności i sprawiedliwości społecznej wymaga równego, świadomego i powszechnego uczestnictwa wszystkich obywateli w kontrolowaniu działań instytucji, odgrywających kluczową rolę w akumulacji i dystrybucji środków egzystencji ludzkiej. Dla postępowych myślicieli oświeceniowych XVIII wieku instytucjami takimi były państwa, kościoły i korporacje handlowe.
Pokoleniem politycznym, które na forum publicznym rozpoczęło dyskusję na temat demokracji byli założyciele północnoamerykańskiej republiki. Z całą pewnością pod jednym przynajmniej względem byli pokoleniem wyjątkowym: stworzyli jedyną elitę polityczną w historii swojego państwa, która mogła poszczycić się bogatą kulturą intelektualną. W epoce oświecenia - inaczej niż obecnie – politycy uchodzili za wybitnych intelektualistów. Mało kto pisał na temat demokracji więcej i dyskutował o przyszłości państwa bardziej elokwentnie i wymownie niż trzeci prezydent Stanów Zjednoczonych, Thomas Jefferson czy jego sekretarz stanu James Madison, nazywany twórcą amerykańskiej konstytucji. Sposób w jaki postrzegano wtedy prawa demokratyczne i – co dużo ważniejsze - w jaki asekurowano interesy wpływowych grup kupieckich i feudalnej elity plantatorów kolonialnych, powinien służyć jako punkt wyjścia do zrozumienia prawdziwego oblicza zachodniej demokracji.
Nowa konstytucja - pisał James Madison w liście do Thomasa Jeffersona - odzwierciedla „bardziej obraz feudalnego systemu republik, jeśli takim sformułowaniem można się posłużyć, niż konfederację niezależnych stanów”.(2) W konstytucji Stanów Zjednoczonych, w Deklaracji Niepodległości i w Deklaracji Praw Człowieka słowo „demokracja” nie pojawiło się ani razu, a w najznamienitszej publikacji społeczno-politycznej w całej historii USA, uznawanej do dziś za największe źródło wiedzy o początkach istnienia republiki, „Federalist Papers”, terminu „demokracja” użyto zaledwie w czterech miejscach - w numerze 10, 14, 48 i 63 (na 87 wydań pisma), a pisał o niej tylko Madison, i to w sposób bardzo sceptyczny by nie powiedzieć negatywny. Dwaj pozostali autorzy publikacji Alexander Hamilton i John Jay, pamiętani jako zwolennicy silnej władzy, wzorowanej na monarchistycznym modelu brytyjskim, o demokracji nie wspomnieli ani razu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW