Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wywiad z Władysławem Komendarkiem
dodano 17.01.2007
Władysław Komendarek to człowiek-orkiestra polskiej sceny muzyki elektronicznej. Miałam okazję porozmawiać z tym wybitnym artystą i zapytać m.in. o jego przeszłość, plany oraz tajemnicę jego niesamowitych i niezapomnianych koncertów.
TechnoParty: Jak wspominasz swoją przeszłość muzyczną?
Władek Komendarek: Bardzo miło. Moja przeszłość to ponad 20 lat związanych z elektroniką. Na początku moim marzeniem było wydobyć z instrumentów elektronicznych to, co jest najistotniejsze w dźwięku, a więc barwę. Pracowałem nad tym długi okres mojego życia. Nie korzystałem z fabrycznych barw i wszystko tworzyłem i programowałem na moich instrumentach - mam to do dzisiaj. W późniejszym okresie zafascynowany byłem podrabianiem przez instrumenty elektroniczne instrumentów klasycznych, jak fortepian, orkiestra symfoniczna, saksofon itd. Robiłem to głownie na samplerach, a zacząłem od takiego jak FZ-1 Casio. Później już miałem bardziej profesjonalne, jak Emulator III i IV, MC-909 Roland oraz Electrix Repeater. W ostatnim okresie postanowiłem łączyć te dwie szkoły jazdy i zostało mi to wszystko po dzień dzisiejszy. Po połączeniu tych dwóch szkół stwierdziłem, że sampler jest to urządzenie, na którym nie bardzo można w czasie rzeczywistym przeprowadzać edycji. Gdy grałem koncert, potrzebowałem w krótkim czasie zmienić coś i po prostu nie mogłem. Ale na szczęście z biegiem czasu firma Nord skonstruowała takie odpowiednie urządzenia i mój apetyt został pokonany. Obserwując rozwój techniki mogę stwierdzić, że rzadko kiedy udaje się konstruktorom zrobić takie samplery, które wiernie w czasie rzeczywistym oddają to w dźwięku, co prawdziwy instrument analogowy, jak organy Hammonda, melotron czy też syntezator Mooga.
TechnoParty: Co fascynowało Cię w przeszłości?
Władek: To, co mnie kiedyś fascynowało to przede wszystkim grupa niemiecka z Berlina Tangerine Dream oraz Klaus Szulce i później różni klawiszowcy z rockowych kapel jak Jon Lord z Deep Purple czy też Emmerson, Lake & Palmer. Fascynacja ta objawiała się tym, że uczyłem się solówek tych gości, żeby tak samo grać jak oni i być tak samo błyskotliwym w sposobie improwizacji. Po jakimś czasie stwierdziłem jednak, że w muzyce nie tylko są ważne dźwięki, ale i matematyka, czyli ciekawe podziały rytmiczne. Stwierdziłem też, że w improwizacji są bardzo ważne ręce, kiedy to lewa gra inny podział, a prawa inny. Tu nie może być tak, by lewa ręka była uzależniona od prawej. A to jest już większy wysiłek i nad tym też pracowałem grając wprawki fraz przez siebie wymyślonych. Ostatnia sprawa to było stopniowe wyłamywanie się z rytmiki utworu, a później wchodzenie w zasadniczy rytm. To też kosztuje trochę roboty. Nad tym wszystkim pracowałem aż do powstania Exodusu, a może i trochę dłużej...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW