Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Piractwo
dodano 09.11.2009
Środowe porwanie polskich marynarzy daje przyczynek nie tylko do bezpośredniej krytyki wasalnego stosunku państw zachodnich wobec Izraela ale też do mniej bezpośrednich rozważań na temat Irańskiej energetyki jądrowej.
W mijającym tygodniu mieliśmy do czynienia ze spektakularnym zamachem terrorystycznym na terytorium Iranu, (albowiem za takowe uważa się wszystkie statki wodne i powietrzne należące do tego państwa – analogicznie do innych), w trakcie którego wzięto zakładników, wśród których znajdowali się Polacy. Oczywiście próżno było czekać reakcji dyplomatów, w tym polskich, na to wydarzenie.
Kiedy Somalijczycy porywają statki handlowe, stanowi to piractwo. Kiedy Irańczycy zajmują amerykański statek wojenny na swoich wodach terytorialnych (w czasie, kiedy administracja amerykańska przynajmniej raz na tydzień grozi Iranowi wojną a la wojny z jego sąsiadami Irakiem i Afganistanem) stanowi to terroryzm. Lecz kiedy to Żydzi porywają statek handlowy, w dodatku za zgodą, aprobatą i z rozkazu swojego rządu (mam na myśli ten rząd w Tel-Awiwie a nie na terytoriach okupowanych, tj. w Waszyngtonie), nie tylko nie stanowi to piractwa czy terroryzmu, ale wręcz przyjmowane jest z ulgą jako słuszny ruch wobec sąsiadów Izraela (statek płynął do Syrii) i gospodarzy terenu, na który się nieproszony wprowadził.
Dlatego nie zdziwiło mnie, że, „polskie” z nazwy a postępowo-internacjonalistyczny faktycznie, instytucje polityczne mające siedziby na terytorium naszego kraju nie potępiły ani zamachu na naszych obywateli ani samych zamachowców. W końcu filosemityzm jest jednym z koniecznych elementów światłości ideologicznych elit Zachodu. Zdziwić mogłoby mnie co najwyżej, gdyby nie zostało nazwane antysemityzmem oburzenie, jakie wybuchłoby wśród Polaków, gdyby żydowscy terroryści wyrzucili naszych marynarzy za burtę. Albo gdybym nie usłyszał po raz kolejny absurdu, że Żydzi porywają Polaków, tocząc „za nich” walkę z Arabami, którzy w przeciwnym razie, tj. gdyby Izrael z nimi nie wojował, napadliby na Polskę (patrz http://interia360.pl/artykul/w-morzu-ydow,26709 , punkt „Przedmurze czy prowokator”).
Z tego powodu takimi błahostkami jak postawa Zachodu wobec agresywności Izraela nie będę się zajmował. Znacznie ciekawszy jest dla mnie temat, który zarysowałem już w zalinkowanym powyżej artykule (punkt „Odstraszanie”).
Mianowicie w kontekście Irańskiego programu nuklearnego i przy założeniu, że miałby on realizować cele militarne, zastanówmy się nad problemem szczerości Zachodnich dygnitarzy i mediów, zgłaszających zastrzeżenia, co do tego, czy Iran stanowi racjonalny podmiot podlegający regule odstraszania („nie użyję broni atomowej, bo gdybym jej użyła, przeciwniczka uczyniłaby to samo i oboje uległybyśmy zagładzie”).
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW