Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Co mogą odkryć sejmowe komisje śledcze, których domaga się opozycja?
dodano 06.09.2007
Trwa polityczne przeciąganie liny o powołanie sejmowych komisji śledczych w aferze gruntowej i w sprawie samobójstwa Barbary Blidy. Jeżeli jednak powstaną, to mogą odkryć nie to, co chciałaby opozycja, lecz to, czego opozycja zupełnie się nie spodziewa.
W tej drugiej sprawie szczególnie przykre jest to, że na potrzeby kampanii wyborczej trup Barbary Blidy został umieszczony na sztandarach SLD. Skoro jednak został, to nie ma wyboru, trzeba się sprawą zajmować, podkreślając szczególnie mocno, że było to samobójstwo, ponieważ SLD, zwłaszcza ustami posła Kalisza, uparcie manipuluje opinią publiczną mówiąc o „śmierci”, co jednoznacznie sugeruje, że nie jest jasne, co się stało w domu państwa Blidów, a jeszcze dalej idąc, że być może wcale nie było to samobójstwo, a morderstwo, jeżeli nie w formie bezpośredniego aktu, to przez „zaszczucie” posłanki i następnie nie przeszkodzenie jej w oddaniu do siebie strzału. Tymczasem motyw „zaszczucia”, logicznie rzecz biorąc jest co najmniej wątpliwy. Najgorszym, co mogło spotkać niewinną Barbarę Blidę był areszt - fakt, pewnie paromiesięczny. Areszt to na pewno nie wczasy, ale też nie katownia gestapo, w której zeznania wymusza się torturami, a Barbara Blida to polityk z wieloletnim stażem na ważnych stanowiskach, osiągnięcie których wymaga twardości charakteru i odporności na stres. Poza tym będąc niewinna jak lilia, oskarżona fałszywie i nic nie wiedząc o przekrętach, o udział w których była podejrzewana, mogła po pierwsze spokojnie znosić chwilowe niewątpliwe upokorzenie, licząc na partyjnych kolegów, którzy tak jak to robią i teraz, pewnie rzuciliby się ją bronić. W znoszeniu aresztu powinna jej też pomagać myśl, o pewnej odpłacie za upokorzenie - pewnej bo nie zostawionej samej przez swoje środowisko, na pewno w końcu udałoby się udowodnić swoją niewinność, a potem pognębić politycznych wrogów, którzy ją do aresztu wpakowali.
W zupełnie innej sytuacji psychologicznej mogła się znaleźć, mając wiedzę o przekrętach w aferze węglowej. Po pierwsze mogła się spodziewać, że zaznając w czasie przesłuchań pod przysięgą może zostać przyłapana na kłamstwie - wszak nie była pewna, co śledczy wiedzą. Po drugie mogła się obawiać, że w trakcie przesłuchań nawet mówiąc prawdę i w sprawach pozornie nieistotnych może zaszkodzić komuś, komu zaszkodzenie mogło mieć dla niej bardzo poważne konsekwencje w przyszłości. Po trzecie znała środowisko w jakim się obracała i mogła przypuszczać, że jej koledzy mając jakąś wiedzę o przekrętach nie będą tak ochoczo angażować się w jej obronę, jak robią to teraz, wobec trupa na potrzeby kampanii wyborczej i zostanie ze swoim problemem sama. Jedynym sposobem wyratowania się będzie współpraca z wymiarem sprawiedliwości, co z kolei przekreślałoby jej dotychczasowe życie i eksmitowało ze środowiska w którym się obracała, bo odwraca się ono od "zdrajców" ujawniających jego brudne sprawki, tak jak odwróciło się od Józefa Oleksego.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW