Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Rzecz o prozie Amosa Oza
dodano 07.03.2009
Ozowski człowiek mówi, Jahwe milczał.
- Jeszcze tu jesteś?
- Przecież czekam na miłość...
Niewidzialna obecność, ona powiedziała, straszliwa milcząca obecność, że wszystko, od kamienia aż do pragnienia przywołuje nam jej głos, i to nie echo głosu, ale tylko cień cienia jej cienia, a może nawet nie cień cienia, lecz tylko drżenie, tylko tęsknotę cienia. Taka jest wiara Betin i taka bojaźń. Pewnego letniego wieczora zadzwoniła do mnie z Bat Jam do Aradu (Amos Oz naprawdę mieszka w Arad – przyp. Autorka), chciała porozmawiać trochę o książce, którą czytała, i powiedziała, że według niej to wszystko w ogóle dość beznadziejne, ale i zarazem dość śmieszne, bo wychodzi, że to, czego nie ma, i to, czego nie będzie, to w ogóle to, co mamy, i to ona chce posklejać. Droga Betin. Kto ci da.
(Amos Oz, To samo morze)
Powyższy fragment Tego samego morza jest bodaj najjaśniejszą eksplikacją tego, co w beletrystyce chce przekazać nam Amos Oz. Nie śmiem wkładać w jego usta jakiegokolwiek katafatycznego programu, czy pozytywnego przesłania (on sam oddziela twórczość literacką od politykowania: poglądy polityczne prezentuje w artykułach, ich streszczeniem są wykłady wygłoszone w styczniu 2002 r. na uniwersytecie w Tybindze, wydane także w Polsce - w książce Jak uleczyć fanatyka). Próbuję tylko oddać sprawiedliwość jego antropologicznemu twierdzeniu, w myśl którego my – ludzie mamy to, czego nie ma i czego nie będzie, posiadamy to mocą tęsknoty cienia tego czegoś właśnie; jesteśmy jedynym miejscem na ziemi, które ta tęsknota (czyli cień wielkiego nieobecnego) zamieszkuje. Sam Amos Oz – o czym w posłowiu przypomina Tłumacz Tego samego morza (Tomasz Korzeniowski) – twierdzi, że chce być zapamiętany, jako autor tej książki - to uprawnia mnie do generalizowania wniosków płynących z tego napisanego w 1999 r. dzieła, na całość twórczości Oza. Zresztą on sam potwierdza tezę Bergsona, zgodnie z którą każdy twórca wyraża w swej twórczości jedną prawdę. Czemu podporządkował swoją twórczość Amos Oz? Jego twórczość jest zachwytem nad człowiekiem, który kocha, cierpi, ucieka w samotność, realizuje się w relacji, jest zazdrosny, myśli, zmaga się z nieobecnością Boga, dorasta, umiera, tęskni za tymi, którzy odeszli, posiada płeć (do Ozowskich zimnych mężczyzn i ciepłych kobiet jeszcze wrócę), umie walczyć, rani innych ludzi... Oz nie dokonuje wiwisekcji na człowieku, nie zachłystuje się psychoanalityczną ani fenomenologiczną metodologią. Cechą, która wyróżnia bohaterów, których spotykamy w jego książkach, jest umiejętność bycia w relacji - spowijania mową obszarów istnienia, które my – egotycy początku dwudzie
stego pierwszego wieku – wolimy obejmować ciszą. Cisza Ozowskiego bohatera jest zawsze przedsionkiem relacji; cisza naszych domów, cisza, w której się zamykamy, jest, niestety, najczęściej tylko pustką – nie przerywa jej pragnienie, tęsknota, świadomość obecności czegoś, co może nadać sens.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW