Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Księga Rozczochrańca
dodano 12.03.2009
W tajnych laboratoriach, biolodzy i genetycy pracowali nad stworzeniem rasy panów, poprawiając materiał genetyczny rządzących, i ulepszając rasę pracowników pod katem ich użyteczności. W obu przypadkach eliminując nie pożądane elementy, a wzmacniając takie, które uważali za korzystne.
Przycinali ludzi jak drzewka w ogródkach, albo żywopłot na wiosnę, dlatego też biolodzy i genetycy byli nazywani "ogrodnikami"
Najgorszy los czekał tak zwane odpady, czyli ludzi którzy nie klasyfikowali się do żadnej rasy, wcześniej słabych, chorych i mało wydajnych oczywiście usypiano już po testach. Teraz w ramach oszczędności, służyli jako dawcy organów, czekając w szpitalach na swoją kolej, razem z w tym celu hodowanymi klonami. Nauki medyczne poszły bardzo od przodu.
Dwudziesty piąty lipca, stał się najważniejszym świętem planety. 25 lipca to był dzień w którym uśmiercono pierwsze chore dziecko w 1939 roku. Święto nosiło nazwę Dnia Naukowej Teologii. Innym ważnym świętem było święto Socjalnej Troski i Pochylenia nad rasą pracowników. To z kolei obchodzono w dzień kiedy Bismarck jako pierwszy łajdak, obrabował fundusze robotników w Niemczech, i państwo bezkarnie przejęło cudzą własność.
Ogarnął go buntowniczy nastrój, ale wolał uważać.
Przeszedł szybkim krokiem na drugą stronę mostu szczytnickiego, ponieważ na tamtym pasie ruchu były zepsute łapaczki, w slangu nazywane "chłopaczkami".
Łapaczki czyli łapacze myśli, -dzięki łapaczom władze kontrolowały czy obywatele nie maja złych myśli. Złe myśli to był taki krytyczny rodzaj myślenia wobec władz, systemu i rządu. I kiedy taki łapacz cię namierzył, powtarzał monotonnym głosem:
"zostałeś złapany, zostałeś złapany, jesteś namierzony"
co brzmiało cholernie irytująco.Wtedy stawałeś w miejscu i czekałeś aż przyjedzie policja myśli. Przyjeżdzała zwykle do piętnastu minut.
Minął go jakiś prawdata, podobny na oko do policjanta, gdy on przechodził na druga stronę ulicy. Prawdata ubrany był w czarny worek pokutny z kapturem, i z dużym napisem na plecach:
BLUŻNIŁEM MÓWIĄC PRAWDĘ,- PROSZĘ WYBACZCIE MI ZGORSZENIE, JAKIE UCZYNIŁEM WOBEC WAS.
o maluczcy !!!
i idąc powoli, powłócząc nogami, uderzał się prawą pięścią w pierś, powtarzając monotonnym głosem:
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW