Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Przedagonalny stan Rosji
dodano 26.09.2009
Niedawno prezydent Miedwiediew zauważył coś, co umyka światu a zwłaszcza całej naszej scenie politycznej. Rosja chwieje się na wszystkie strony i wkrótce upadnie. A pierwsze przejawy tego upadku pojawiły się właśnie dzisiaj.
Dodatkowo w Rosji ujawnia się demograficzna tendencja, którą wielu rasistów uznałoby za niekorzystną w świetle swojej ideologii, jest ona jednak niekorzystna również, oceniając ją z perspektywy naukowej. Czynnik słowiański w Rosji zmniejsza się a jej społeczeństwo staje się bardziej zróżnicowane, co prowadzi do coraz większych napięć społecznych. O ile w momencie rozpadu ZSRR Słowianie różnych narodowości stanowili 90% ludności Rosji, o tyle już 10 lat później było to jedynie 80%. Nie znam danych aktualnych, po kolejnej dekadzie.
Do Rosji przyjeżdżają emigranci z jej byłych republik ze Środkowej Azji i Kaukazu, ale głównie napływają do niej emigranci z Chin. Jak się za chwilę przekonamy, będzie to miało, albo raczej już ma, daleko idące konsekwencje.
Bezpieczeństwo i integralność terytorialna Federacji Rosyjskiej
Myli się natomiast prezydent Miedwiediew, przesadzając z niebezpieczeństwem niesionym Rosji przez „niestabilną sytuację na Kaukazie”. Bynajmniej nie tylko dlatego, że faktyczną niestabilność często przynosi tam sama Rosja.
Sondaże popularności separacji od Federacji Rosyjskiej w jej republikach najwyższe (po Kaliningradzie) są na Dalekim Wschodzie a dopiero następnie na Kaukazie. Tam też ciągnie największa fala emigracji i następują największe przeobrażenia (nie konflikty) kulturowe z tym związane. Jeżeli, przepraszam, kiedy Rosja zacznie się rozpadać, zacznie się to od Dalekiego Wschodu, a dopiero następnie obejmie Kaukaz i Kaliningrad. W momencie pisania tego artykułu zastała mnie informacja o planach wydzierżawienia Chińczykom Władywostoku, można więc przyjąć, że proces ten właśnie się rozpoczął.
Sytuacja na Kaukazie nie jest też dla Rosji niebezpieczna militarnie. Owszem, podczas obu najazdów ruskich siepaczy na Czeczenię ginęło po kilka tysięcy żołnierzy Rosyjskich rocznie, teraz jednak jest tam prawie spokojnie. Za to rokrocznie w rosyjskiej armii 5000 chłopców ginie w wyniku morderstw, głodu, chorób i samobójstw. Rosyjska armia sama stwarza zagrożenie dla swoich żołnierzy wielokrotnie większe niż jakakolwiek toczona przez nią wojna (w Gruzji, dla porównania, zginęło ”tylko” kilkudziesięciu Rosjan).
Żołnierze rosyjscy są zresztą nie mniej niebezpieczni dla ruskiej armii niż armia dla nich. Nie są oni ani dobrze wyszkoleni czy uzbrojeni, jak w armiach zachodnich, ani zmotywowani do walki, jak w krajach rozwijających się. W dużej mierze pochodzą z łapanek podczas wymiany dokumentów w urzędach lub nalotów na akademiki. Zdarza się, że wojsko łapie poborowych na komisariatach, wśród absolwentów akademii policyjnych. Podczas jakiejkolwiek dużej nienuklearnej wojny, powiedzmy z Japonią, dla rosyjskiego społeczeństwa większe zagrożenie stwarzałaby armia rosyjska niż armia wroga. Kto wie do jakiej skali dezercji i tworzenia się band na rzadko zamieszkanych terenach Federacji Rosyjskiej by w takim wypadku dochodziło. Kto wie też, do jak częstych strat, również wśród ludności cywilnej, podczas tak dużej operacji dochodziłoby z powodu tzw. „przyjacielskiego ognia”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW