Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Do RPO - zły kierunek
dodano 19.10.2009
RPO zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego przepis Prawa prasowego, który nie daje możliwości odwołania się do sądu od decyzji prokuratury co do ujawniania w mediach danych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie.
Z czego to wynika, że cały cywilizowany świat idzie w kierunku ujawniania danych, zaś Polska (i może jeszcze parę dziwnych państw) utajnia możliwie długo takie informacje? Kto pierwszy wpadł na takie "szlachetne" podejście do przestępców? Przydałyby się jakieś nazwiska i daty, bowiem to jest kuriozalny i temidowy skandal!
Media mają przekazywać prawdziwe informacje społeczeństwu. Nie zawsze mamy dobre wieści do przekazania, zatem nie zawsze podawane są nazwiska w aspekcie noblowskich nagród, osiągnięć sportowych, czy wielkich wynalazków. Nasze życie bywa przaśne i mamy do czynienia z informacjami negatywnymi, w tym tragicznymi, również o przestępcach. Dlaczego media mogą podawać nazwiska w ujęciu pozytywnym, zaś nie mogą w ujęciu negatywnym? Przecież w życiu jest jak w księgowości - są plusy i minusy. Może zatem zakaże Pan publikowania liczb ujemnych, bo są zbyt negatywne i godzą w godność rozmaitych osób?
Dziennikarz ma obowiązek informowania społeczeństwa o wszystkich problemach. Jeśli za zbrodnią, oszustwem, pedofilią stoją konkretne nazwiska, to społeczeństwo ma prawo do tej wiedzy, zaś media mają obowiązek informowania także w nieprzyjemnych sprawach. Na tym polega bezstronne dziennikarstwo. Jeśli komuś udowodnimy nieuczciwość dziennikarską, to są odpowiednie narzędzia do walki z takim zjawiskiem.
Niech Pan zwróci uwagę na hipokryzję naszego prawa oraz mediów, które podają dane podejrzanych i przestępców zagranicznych (nazwisko i wizerunek nijakiego Fritzla był nam znany tuż po aresztowaniu). Podawane są także pełne dane Polaków popełniających przestępstwa poza Polską. Całkowicie nie są zrozumiałe procedury, które umożliwiają publikowanie danych wybranych osób, zatajanie innych i to pod obowiązującą Konstytucją 1997, która (czyżby?) umożliwia rozmaite podejście do osób w zależności od ich zameldowania, obywatelstwa, stopnia publicznej znajomości... Czy rzeczywiście o to chodziło twórcom Konstytucji RP?
Mamy do czynienia z komicznym efektem interpretacji dziwacznego polskiego prawa - otóż można podawać, że zarzuty postawiono Janowi K., który jest synem ministra Kowalskiego... O, choćby podano pełne dane dziewczyny będącej ofiarą swego ojca pedofila, przy czym podano jedynie imię i pierwszą literę zboczeńca. Pierwsza litera B (w obu przypadkach) ujawniała dane przestępcy, ale wszyscy (w tym zapewne Rzecznik dr Janusz Kochanowski oraz inni wielkoduszni obrońcy danych osobowych wyrzutków społeczeństwa) byli usatysfakcjonowani, choć takie idiotyzmy to chyba tylko są w Polsce! Nieuczciwe wobec innych narodów jest ukuwanie tytułów typu "Ujęto polskiego Fritzla", bowiem tacy na przykład Austriacy mogą jedynie napisać "Mamy austriackiego B.".
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW