Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wyemigrowała nawet zima
dodano 30.01.2007
Dokładnie o północy plac Battenberga w Sofii rozświetlił się masą kolorowych laserów i fajerwerków. – "Dziś spełniło się nasze największe marzenie" – powiedział do rozentuzjazmowanego tłumu premier Bułgarii Sergiej Staniszew. Na Dunaju – najbardziej europejskiej z rzek, którego linia brzegowa stanowi ¾ granicy Bułgarii i Rumunii, obywatele obu krajów spotkali się i w rytm „Ody do radości” gratulowali sobie nawzajem wejścia w szeregi Unii Europejskiej. Z całej Europy popłynęły gratulacje i listy pochwalne dla nowo przyjętych krajów. Tyle wersji oficjalnej.
Jednak nie wszyscy Europejczycy są szczęśliwi z akcesji nowych krajów. "Pieprzona Bułgaria" – wymsknęło się 2 stycznia mniej więcej 40-letniemu mężczyźnie przy kasie sklepu wolnocłowego na warszawskim Okęciu. Wyraźnie nie spodobało mu się tłumaczenie kasjerki, że odkąd Bułgarzy wstąpili do Wspólnoty, akcyza na alkohol i papierosy kupowane przez podróżujące tam osoby wzrosła momentalnie o ponad 30%. "Unii im się zachciało" – rzuca niezadowolony i chcąc nie chcąc płaci „europejską” kwotę.
Lecąc po raz pierwszy w odwiedziny do moich bułgarskich przyjaciół nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać. Nic w tym dziwnego, skoro rozmawiając ze znajomymi tuż przed wylotem dowiedziałem się, że Bułgaria kojarzy im się głównie z... tirówkami, Sofią, zarówno miastem stołecznym, jak i popularnym wśród studentów gatunkiem wina, a także znanym piłkarzem Christo Stoiczkovem. Trochę mało, biorąc pod uwagę, że to jednak bracia Słowianie.
Z lekkim zaciekawieniem
Podczas 9 dni spędzonych w tym kraju miałem okazję lepiej poznać moich przyjaciół, ich rodziny i życie w Bułgarii. Dużo rozmawialiśmy o ich planach, marzeniach, obawach, a także o samej Unii. Co zaskakujące, nowa rzeczywistość nie budzi w Bułgarach specjalnych emocji, choć jest witana z pewnym zaciekawieniem:
- "Nie wiem, czego się spodziewać, ale na dzień dzisiejszy nie czuję się wcale Europejczykiem" – mówi Plamen Radkov, ojciec mojej przyjaciółki Sonyi, u której zatrzymałem się przez kilka dni. – "Żeby tylko praca była, bo jak nam sprywatyzują zakład i wejdzie zagraniczny inwestor, może być różnie." Pan Plamen pracuje w największej na Bałkanach fabryce papierosów i zwolnienie raczej mu nie grozi.
Bułgarzy palą prawie wszyscy i prawie wszędzie, za nic mając ogólnoświatowe tendencje dotyczące zdrowego stylu życia. "Jak Unia wprowadzi u nas zakaz palenia w miejscach publicznych, wybuchnie wojna" – uśmiecha się zaciągając niebieskim „Victory”. Sonya, która tym razem pełni rolę tłumacza, dodaje – "Z kampanii przed 1 stycznia nie dało nic się dowiedzieć. Przekaz był taki, że za kilka lat będziemy mieli wzrost gospodarczy jak w Irlandii, pensje jak w Wielkiej Brytanii i autostrady jak w Niemczech. Ani słowa o tym, jak niby mielibyśmy tego dokonać..."
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW