Jarosław Kaczyński szybko jednak powrócił do dawnej retoryki. Krytyczny wobec Polski artykuł dość prestiżowego „Financial Timesa” określił jako „pisany na zamówienie mający na celu osłabienie pozycji Polski”.

Widząc pewność siebie premiera, poszczególni ministrowie także puszczają wodze fantazji. Przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień zagalopował się twierdząc, że za ferowanie wyroku na aresztowanym lekarzu z kliniki MSWiA Zbigniew Ziobro powinien stanąć przed Trybunałem Stanu, to fakt. Ale czy uprawnia to ministrowi sprawiedliwości do aroganckich wypowiedzi, z których wynika, że ma za nic instytucję stojącą na straży praworządności w tym kraju? Pozostawiam ocenie Państwa.

Czy taki model sprawowania rządów okaże się sukcesem? Trudno przewidzieć korzystne dla nas trendy w gospodarcie i dalszą skuteczną walkę z bezrobociem (czytaj: otwieranie rynków pracy przez coraz to nowe kraje „starej UE”). Jedno jest jednak pewne: w następnych wyborach Prawo i Sprawiedliwość albo powtórzy wyborczy sukces, albo poniesie spektakularną klęskę, dzieląc los dwóch formacji, które rządziły Polską przez ostatnie 8 lat, całkowicie dyskontując w tym czasie duży zakres społecznego poparcia. Bez stanów pośrednich. Kochaj albo rzuć. Bo i taką osobą jest premier Kaczyński – nie można wobec niego zachować postawy obojętnej. A mając na uwadze dobro Polski, życzę mu, aby jak najrzadziej wstawał z łóżka lewą nogą.