Start
Profil
Pino quizy
pino gry
o pino
Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie

Postarajmy się lepiej układać nasze stosunki

dodano 27.05.2010
Postarajmy się lepiej układać nasze stosunki

Wywiad z profesorem Jurijem T. Glazunowem


- Gdzie pan studiował?
- Osiedliliśmy się w Kaliningradzie i tam ukończyłem szkołę. Miałem 23 lata kiedy ukończyłem Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Kaliningragzie. Rozpocząłem pracę w organizacji naukowej w centrum obliczeniowym. Pracowałem tam pięć lat po czym rozpocząłem zaoczne studia doktoranckie w Rydze. Taki system zaocznych studiów doktoranckich funkcjonuje w Rosji do dziś. W ciągu czterech lat przygotowałem rozprawę doktorską i obroniłem ją w Rydze. Tak zostałem doktorem nauk fizyczno-matematycznych. Trafiłem na wspaniałego promotora. Dwie osoby w moim życiu wywarły na mnie tak silny i pozytywny wpływ. Pierwszym był mój nieżyjący już dziś nauczyciel kultury fizycznej – Ewgenij Michałowicz Popow. Kiedy chodziłem jeszcze do szkoły za jego przyczyną polubiłem sport i w efekcie trafiłem do lekkoatletycznej reprezentacji Rosji. Połowę życia spędziłem na stadionach i w salach gimnastycznych. Drugą połowę mojego życia wypełniała nauka. Jurij Ananiewicz Michaiłow był teoretykiem fizyki i moim promotorem. Byliśmy w bardzo dobrych przyjacielskich stosunkach. Kontynuowałem naukę i pracowałem z nim dalej. W Akademii Nauk w Kownie obroniłem habilitację w Instytucie fizycznych problemów energetyki. Rozprawę doktorską obroniłem więc w Rydze na Łotwie, a habilitację w Kownie na Litwie. W dalszym ciągu pracowałem na uniwersytecie w Kaliningradzie. Zostałem profesorem na katedrze analizy matematycznej. W Rosji tytuł profesora otrzymuje się nie zgodnie z wybraną specjalnością, a według katedry, w które się pracuje. Kiedy zostałem profesorem miałem już niedużą rodzinę – córkę i żonę. Mieszkaliśmy w Kaliningradzie, a ja nie zamierzałem nigdzie wyjeżdżać. Żyło się normalnie. W czasach ZSRR szanowano nas i opłacano. Kiedy nastała demokracja przestano nas szanować, a pensje ledwie wystarczały na przeżycie. Taka sytuacja trwa tam do dziś. Wszyscy zaczęli szukać możliwości dorobienia sobie i ja również, ale nie chciałem nigdzie wyjeżdżać.
- Jak to się stało, że znalazł się pan w Polsce?
- W Polsce byłem wcześniej kilka razy. W latach sześćdziesiątych uprawiałem sport i przyjeżdżałem tu na zawody. Kupiłem sobie wtedy rozmówki polsko-rosyjskie było ich wtedy dużo i wszędzie je można było kupić. W czasie kiedy jechaliśmy autobusem czytałem je. Kiedy przyjechaliśmy do Olsztyna okazało się, że najlepiej ze wszystkich posługuję się językiem polskim. W ciągu podróży przyswoiłem sobie kilka słów podczas gdy moi koledzy nie znali żadnego. Zaczęli mnie prosić: zapytaj się o to, poproś o to … Wracamy ze stadionu do hotelu. Był upał. Pamiętam jakby to było dzisiaj. Wspaniały stadion był wtedy w Olsztynie, przedwojenny, niemiecki, nieduży, jeden z najlepszych jakie widziałem. Dziś już się takich nie buduje. Ustanowiono na nim w latach 30-tych kilka rekordów. To było w święto 22 lipca w 1964 roku. Wszędzie wisiały flagi. Byliśmy odświętnie ubrani. Z nieba lał się żar. Zobaczyliśmy jak mężczyzna sprzedaje gazowaną wodę z saturatora. Mieliśmy kieszonkowe właśnie na takie drobne potrzeby. Proszą mnie koledzy: kup, załatw. Podszedłem do sprzedawcy i zacząłem mówić: szklanka, woda… On popatrzył na mnie i powiedział: Słuchaj chłopie po rosyjsku mówisz? No to powiedz czego chcesz. W tym czasie ludzie w Polsce mówili po rosyjsku. Praktycznie nie było takich, którzy by nie mówili lepiej lub gorzej.

W 1994 roku mieszkałem w Kaliningradzie i nigdzie nie zamierzałem wyjeżdżać. Po raz pierwszy organizowaliśmy święto – 450 rocznicę założenia Uniwersytetu w Królewcu. Wcześniej przyjęło się nie mówić o tym, że Uniwersytet ma swoją długa historię, która mogłaby kogoś interesować. Jednak wówczas sytuacja się zmieniła. Postanowiliśmy zorganizować takie święto, ponieważ ten Uniwersytet był pierwszy na tych ziemiach oprócz Uniwersytetu w Wilnie, który jednak wkrótce zamknięto i część kadry przeszła właśnie do Królewca. Zaprosiliśmy dużo gości z całego wybrzeża Bałtyku. Przyjechali Niemcy, którzy uczyli się tu jeszcze przed wojną. Cały tydzień świętowano rocznicę. Organizowano dużą konferencję naukową i ja miałem na niej mieć referat. Przyszedłem wcześniej na Uniwersytet. Spotykało mnie dwóch Polaków. Powiedzieli, że chcieliby porozmawiać z profesorem Glazunowem. Odpowiedziałem, że to właśnie ja i zaprosiłem ich do swojego gabinetu. Powiedziałem, że mam tylko 10 minut ponieważ mam mieć wystąpienie na konferencji. Odpowiedzieli, że sprawa jest prosta i zapraszają mnie do pracy do Gdańska w Polsce oddalonego od Kaliningradu tylko o 170 kilometrów. Nie interesowało mnie to zbytnio. O istnieniu Gdańska dowiedziałem się z radia na początku lat 80, mówiono, że rozrabia tam jakiś Wałęsa. Poza tym byłem przekonany, że najbliższym dużym miastem w pobliżu Kaliningradu jest Wilno. Okazało się, że jeszcze bliżej znajduje się Gdańsk, z którym Uniwersytet w Kaliningradzie nie ma żadnych kontaktów. Spytałem czy wiedzą, że nie mówię po polsku? Odpowiedzieli, że kiedy się urodzili to też nie mówili po rosyjsku, ale teraz jak widać mówią. Mało mnie to wtedy przekonało jednak ciekawość zwyciężyła i odpowiedziałem, że chciałby zobaczyć jak pracuje się w Gdańsku i jakie obowiązki miałbym podjąć. Po miesiącu dostałem list napisany po angielsku o mniej więcej następującej treści treści: zapraszamy razem z żoną do odwiedzin Politechniki Gdańskiej, pokryjemy wszystkie wydatki trzydniowej wizyty. Przyszedłem do domu zadowolony i mówię do żony: zobacz, zapraszają nas do Gdańska. Pojechaliśmy. Przyjechaliśmy tutaj wszystko dokładnie obejrzałem. Było normalnie: ładny budynek, dobre warunki, ciepło w zimie, co wówczas pozytywnie odróżniało tutejszą sytuację od naszej. Ciągle jednak nie byłem pewien jaką decyzję powinienem podjąć i wtedy pan dziekan tak dla żartu wziął kalendarz do ręki i pokazuje: „Patrz, Jurij ile mamy świąt w roku. Tu warto pracować”.(śmiech) Wyjechałem nie mówiąc ani tak ani nie choć nadal mnie proszono. Ale za jakiś czas pomyślałem, że zawsze chciałem spróbować czegoś nowego. W ciągu trzech miesięcy skompletowałem i wysłałem dokumenty. Zadzwoniłem do dziekana i mówię: Przyjeżdżam. On odpowiedział: dobrze Jurij, przyjeżdżaj. Przyjechałem do Polski zmęczony podróżą. Przysłano po mnie pracownika, który mówił po rosyjsku. Zabrał mnie taksówką do hotelu asystenckiego gdzie zostawiłem bagaże i poszliśmy na uczelnię. Tam przywitałem się z dziekanem, a on zwrócił się do mnie po rosyjsku: Posłuchaj idź z tym panem on ci coś pokarze. Poszliśmy. Stanęliśmy przed kasą, podpisałem listę i wypłacono mi pieniądze. Wróciliśmy do dziekana. Dziekan zapytał czy mam jakieś pytania jeśli nie to mogę już iść do domu odpocząć. Odpowiedziałem, że mam tylko jedno pytanie: Za co otrzymałem pieniądze, przecież jeszcze ani jednego dnia nie przepracowałem. On odpowiedział: U nas jest tak, że wypłatę otrzymujemy na miesiąc z góry. W ten sposób zacząłem pracować. Nie od razu oczywiście dano mi wykłady. Na początku zajmowałem się nauką. Potem zastępowałem tych kolegów, którzy wyjeżdżali. Zajęcia i wykłady prowadziłem początkowo w języku rosyjskim. Dla studentów to była egzotyka. Wtedy w szkole wszyscy uczyli się języka rosyjskiego i na moich wykładach studenci dużo sobie przypominali.
   Postarajmy się lepiej układać nasze stosunki - zobacz źródło wróc do artykułów
 
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
Aby dodac komentarz należy się zalogować.
 
REKLAMA
 
UŻYTKOWNIK: mikolajczuba
avatar

O mnie
W serwisie od:
07.09.2009
Dodaj do znajomych

 
INNE OD mikolajczuba
 
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
 
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
21.09.2009 10:24:34
02.06.2009 19:31:08
09.06.2009 18:03:13
27.04.2009 18:23:22
 
zobacz więcej
 
Społeczność Witamy w serwisie Pino.pl. Nasz serwis to

nowoczesny portal społecznościowy

w pełni tworzony przez naszych Użytkowników. Dołącz do naszej społeczności. Poznaj świetnych ludzi, kontaktuj się z nimi, baw się rozwiązując quizy, graj w gry, twórz własne blogi, pokazuj swoje zdjęcia i video. Pino.pl to serwis społecznościowy dla wszystkich tych, którzy chcą świetnie się bawić, korzystać z wielu możliwości i poznać coś nowego. Społeczność, rozrywka, fun, ludzie i zabawa. Zarejestruj się i dołącz do nas.
Pino
Reklama
O Pino
Polityka prywatności
Pomoc
Regulamin
Blog
Reklamacje
Kontakt
Polecane strony
Darmowy hosting
Playa.PL - najlepsze gry
Filmiki
Miłość
Prezentacje