Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
"Dobry agent"
dodano 28.02.2007
„Prawda nie jest zapisana w teczkach”. Tym nieco przewrotnym hasłem reklamowany jest w Polsce film „The Good Shepherd”, czyli „Dobry Agent” według słownika polskiego dystrybutora.
„Dobry Agent” to zupełnie inny film niż by się mogło wydawać, produkcje z James’em Bondem w roli głównej przyzwyczaiły nas do traktowania pracy tego typu ludzi jako niezwykle ciekawej, obfitującej w strzelaniny, pościgi i piękne kobiety. Edward Wilson pod żadnym względem nie przypomina agenta 007. Trudno byłoby go wyłowić z tłumu, jest podobny do każdego z nas, ubrany w szary trencz i okulary w rogowej oprawie. Przemierza miasto ze znużoną miną, podróżując autobusem. Wilson jest podobny do zwykłego urzędnika, odbiera poufne telefony, sam organizuje akcje, przekopuje się przez sterty papierów, czasem wyjeżdża zagranicę, W sumie nic ciekawego, nic, co mogłoby zainteresować dzisiejszego widza przyzwyczajonego do szybkiego montażu i karkołomnych jazd kamery. W „Dobrym Agencie” będziemy mieli raczej do czynienia z ciemnym wnętrzami, smutnymi ludźmi przemierzającym miasta w zniszczonych trenczach, załatwiającymi swoje sprawy za pomocą niedomówień, kłamstw i ciągłej gry.
Film stanowi jedną wielką retrospekcję, w porządku chronologicznym otwiera go scena samobójczej śmierci ojca głównego bohatera, później jego studia w Yale oraz przystąpienie do tajnej organizacji studenckiej „Skull and Bones, która stanowi coś na kształt kuźni przyszłych przywódców USA. Właśnie na uniwersytecie Edward Wilson po raz pierwszy styka się z tajnymi służbami, co prawda jego kontakty na samym początku dotyczą FBI, ale później w wyniku spotkania z generałem Sullivanem (granym prze Roberta de Niro) zostaje on wciągnięty w proces formowania jednostki kontrwywiadowczej rządu USA i wyjeżdża do Wielkiej Brytanii, by tam podpatrzyć wywiadowcze metody Brytyjczyków.
Wilson po wojnie wraca do domu, po raz pierwszy w życiu widzi swojego 6 – letniego syna, jego małżeństwo zawarte w wyniku uniknięcia skandalu, jest od samego początku skazane na klęskę. Wilson oprócz tego, że prawie w ogóle nie ma go w domu i nie może w ogóle mówić o swojej pracy, jest człowiekiem, można by rzec, pozbawionym emocji, o poczuciu humoru już nie wspominając. Jego podejście do życia jest czysto pragmatyczne, a jego wiara w Amerykę i ideały, które reprezentuje jego kraj jest bezgraniczna. Oczywiście w miarę upływu czasu podejście samego Wilsona do metod i działań agencji wywiadowczej, której on stanowi trybik, ulega zmianie. Nastawiony całkowicie idealistycznie, Wilson z czasem traci swoje romantyczne podejście i staje się coraz bardziej wypalony wewnętrznie, coraz bardziej samotny i coraz bardziej osaczony przez rzeczywistych i wyimaginowanych wrogów. Jednak nie sprawia mu to jakiegoś większego problemu, faktycznie w jego życiu występują czasem sytuacje, w których on sam musi wybierać, między swoją ojczyzną, a między bezpieczeństwem swojej rodziny. Czasem Wilson, chcąc nie chcąc, musi zrzucić maskę „braku emocji” i przywdziać bardziej ludzką twarz, ale takie momenty są rzadkie, bardzo rzadkie, jego osobiste życie jest całkowitą porażką, a on sam nigdy nie rozważa możliwości odejścia z wywiadu i naprawy swoich zwichniętych stosunków rodzinnych. Jest rycerzem amerykańskiego mitu, który żeby trwać musi stosować zasady zupełnie inne niż te wypisane na statui wolności.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW