Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Okrutny świat zwierząt
dodano 02.03.2007
- Iser, Iser. Gdzie się skryłeś? Nie myśl sobie, że będę cię szukać. Tu jest za gęsto. Nie wejdę tam. Wybij to sobie z głowy. Iser nie igraj ze mną. Cholera, przestaje mi się to podobać!
Rada wojenna, w której skład weszła nasza piątka, zaczęła obrady. Reszta zgromadzonych otoczyła nas kołem przysłuchując się debacie. Wszyscy od razu doszliśmy do porozumienia, że trzeba się stąd jak najszybciej wydostać. Na razie mieliśmy jednak niewiele informacji o przeciwniku. Klatka była zbudowana ze szkła, a otwory wentylacyjne zbyt małe, żeby się przez nie przecisnąć. Jedynie w południowej ścianie znajdował się dosyć duży otwór z czymś w środku. Zaczęliśmy tracić nadzieję, wszystkie drogi ucieczki zdawały się być odcięte. Rozproszyliśmy się więc po całym pomieszczeniu szukając słabego punktu , ale nic nie znaleźliśmy. Wszystkich ogarnęło uczucie bezradności, niektórzy popadli w otępienie.
-To niemożliwe, -pomyślałem- żeby to cholerne więzienie nie miało słabego punktu. To po prostu niemożliwe.-
Zacząłem, więc sprawdzać wszystko po raz wtóry, ale i tym razem niczego ciekawego nie odkryłem. Zastanowił mnie natomiast rodzaj szkła, z którego klatka zosta zbudowana. Nie przypominałem sobie, aby Głataki konstruowały w swoich podziemnych budowlach takie miejsca. Czytałem na ich temat trochę książek spisanych na podstawie badań nad ich starożytnymi budowlami, ale nie było tam żadnych wzmianek na temat więzień. Doszedłem, więc do wniosku, że jesteśmy przetrzymywani w celi, którą dla swych zbrodniczych planów utkały gady. Zresztą było to widoczne dla każdego, kto zwrócił uwagę na koślawe ściany i dziwnie wklęsły sufit; żaden lud starożytny nie skompromitowałby się w ten sposób. Pomyślałem, że jakość szkła również musi pozostawiać wiele do życzenia, co napełniło mnie nadzieją , bo gdyby udało się nam w jakiś cudowny sposób rozbić szkło bylibyśmy wolni. Zebrałem, więc radę wojenną i wyłożyłem swoje domysły. Pierwszą, która zapaliła się do pomysłu rozbicia szklanej ściany była Klementyna. W przeciwieństwie do reszty towarzystwa, które było osowiałe i bez nadziei patrzyło w podłogę, Klementyna stwierdziła, że lepszy taki pomysł niż żaden i zebrała całą swoją kobiecą grupę. Kogo tam nie było. Wysokie, niskie, grube, chude, muskularne, cycaste, z małymi piersiami, długowłose, krótkowłose, łyse, stare, młódki i z brodą. Ciekaw byłem niezmiernie, co skłoniło te owadzice do takiej solidarności, gdybym był niewiastą nie musiałbym wcale o to pytać. Spytałem Klementynę, jak to się stało, że w jej grupie nie ma ani jednego mężczyzny, choć wiedziałem, że jest to z mojej strony nietakt. Ciekawość jednak wzięła górę. Klementyna z rozbrajającą wprost szczerością odpowiedziała, że jej siostry, jak je nazwała, tworzą rodzaj komuny. Żyją ze sobą z różnych powodów; wszystkie zostały odtrącone przez społeczności, w których żyły więc postanowiły nie żyć w samotności, ale we wspólnocie. Większość z nich została wygnana ze swych rodzinnych domów z powodu skłonności homoseksualnych, ale były też takie, które same uciekły. Słuchałem Klementyny z lekkim wytrzeszczem oczu, a gdy skończyła jedyne na co mnie było stać to:- Aha-
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW