Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Media – między prawdą, a propagandą
dodano 29.07.2010
Nasz wiek nazywamy dumnie wiekiem informacji. Pełne zagwarantowanie wolności słowa, oraz sumienia niejako imitują nam gwarancje bezpieczeństwa od wszelkich przejawów szeroko pojętej propagandy. Czy jednak jest tak na pewno?
W powojennej Polsce język propagandy PRLu, często odwoływał się do wciąż żywych jeszcze wspomnień II Wojny Światowej. Dobrym przykładem jest tutaj plaga stonki, która nawiedziła Polskę w latach 50 XX w. Stonka w mediach przedstawiana była jako wróg publiczny nr 1, którego zrzucili na kraj wrodzy socjalizmowi dywersanci. W maju 1950 roku „Trybuna Ludu” opublikowała tekst pt. „Niesłychana zbrodnia imperialistów amerykańskich”, w którym bezpośrednio wskazano winnych ogromnych strat rolniczych tamtego okresu. Powstały również kroniki filmowe pokazujące walkę ze stonką ziemniaczaną. Były one przepełnione skojarzeniami z niedawno zakończonymi działaniami wojennymi. Historia przedstawiona w kronikach tłumaczyła, że stonka została zrzucona na Wschodnie Niemcy, a stamtąd przedostała się na teren Polski (co było oczywistym kłamstwem). Dzięki jednak zjednoczeniu Polaków „plany podżegaczy wojennych spaliły na panewce”. Ten przykład idealnie uwypukla to, jak łatwo przedstawić wydarzenie w zupełnie nieprawdziwym świetle. Same kroniki filmowe (jak i wszystkie inne media) służyły władzy również do piętnowania niechcianych w społeczeństwie zachowań, oraz kreowania pozytywnej wizji rzeczywistości. Często znacząco się od niej oddalającej.
Propaganda w czasach współczesnych
Po obradach okrągłego stołu w 1989 roku polskie media uwolniły się spod kontroli rządowej. Uzyskały tak długo tłamszoną niezależność. Część tytułów prasowych mogła w końcu wyjść z podziemi, na rynek trafiły również pisma wydawane do tej pory jedynie na emigracji. Pojawiła się pierwsza wolna prasa wysokonakładowa („Gazeta Wyborcza”, „Tygodnik Solidarności”). W 1990 roku ustawowo zniesiono cenzurę i zlikwidowano Gł. Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Zmieniono system prasowy z licencyjnego na rejestracyjny. Podobnych zapisków doczekała się radio i telewizja. Konstytucja z 1997 roku powołała na straż wolności słowa, prawa do informacji, oraz interesu publicznego Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Media uzyskały gwarancję wolności. Nie znaczy to jednak, że stały się wolne od języka propagandy. A jedynie, że jej mechanizm musiał ulec zmianom.
Już na początku XX wieku historia pokazała, że propaganda może świetnie sobie radzić nawet w zdrowej, rozwiniętej demokracji. Prezydent USA Woodrow Wilson po raz pierwszy użył jej masowo w latach 1916/1917. Jego celem był przekonanie nastawionej antywojennie opinii publicznej do udziału w działaniach I Wojny Światowej. Stworzył on tzw. Komisje Creela (Committee on Public Information), której zadaniem było zalanie mediów potokiem fabrykowanych (m.in. przez wywiad Brytyjski) newsów o karygodnym bestialstwie żołnierzy Niemieckich. Po półrocznym bombardowaniu informacyjnym społeczeństwo nie tylko było przekonane o potrzebie udziału USA w wojnie, a wręcz histerycznie się tego domagało. Walter Lippman, jeden z członków Komisji nazwał jej działania „rewolucją w demokracji”, natomiast George Creel, który stał na jej czele, zapisał się w historii public relations. Jego książka, w której zawarł swoje doświadczenia, oraz przemyślenia stały się podwalinami technik, które w późniejszej czasie wykorzystał sam Hitler.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW